Po wczorajszym naprawdę kiepskim dniu (nie dietowo, tak w ogóle ) dziś znów lepiej. Dietowo jest super bo waga leci w dół i to znacząco. Emocjonalnie jakieś chwilowe dno, bo jak to mówią z rodziną najlepiej to na zdjęciu. 30 września umarł mój tata. Trudno mi sobie z tym poradzić, bo byłam kochaną córeczką tatusia. A moja mama ma synusia  (mojego brata) i wszystko kręci się wokół niego nawet jeśli mnie to po prostu rani. I jak to wreszcie głośno powiedziałam  (w nadziei, że trochę moją mamą trząsnę ) to się wszyscy na mnie obrazili. Razem z bratem byliśmy kiedyś wnukami gorszego sortu i miałam nadzieję, że mojego dziecka to nie spotka, a tu dupa. Ale spadł śnieg rano (teraz się topi) i moja córcia pierwszy raz była na sankach. Może jedyny biorąc pod uwagę klimat w Szczecinie.