Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kiedy zdajesz sobie sprawe...


... że tak na prawde nie chcesz nawet schudnąć. Wmawiasz sobie że chcesz. Po prostu nie pamiętam / nie wie jak to jest być szczupłą lub mieć chociaż normalną wage. Nie wiem do czego dąże przy odchudzaniu. 

Ostatnio na przykład siedziałam spokojnie z nogą zgięta w kolanie... zdałam sobie sprawe ze wczesniej tego nie robilam bo bylo to strasznie nie wygodne przez tluszcz na brzuchu i nogach. I sobie myśle... " wow! to ludzie tak mogą? " MASAKRA. A najgorsze jest to że jest też pewnie wiele innych rzeczy które bym odkryła gdybym schudła więcej. Ale zamiast tego przytyłam do 91,5. ZNOWU.

Mam dość tylko jednego. Samotności. Nie wiem czy to przez wage czy po prostu zbudowałam mur wokół siebie... tyle razy już się nad tym zastanawiałam. Może dość zastanawiania? Jak będę miała normalną wage i dalej nic się nie ruszy to będę pewna że to przez to co zbudowałam wokół siebie. Zauważyłam że nawet jak ktoś stoi za blisko mnie to się czuje niezrecznie. Jak osaczona.

Ale cóż. Dziś wsiadłam na rower stacjonarny wreszcie po długiej przerwie i machnełam 40 minut ;)

XOXO

  • Mata_Hari

    Mata_Hari

    7 maja 2014, 13:09

    Dasz radę! A gdy pozbędziesz się nadwagi polubisz sama siebie i od razu będzie Ci się żyło lepiej :)

  • nicky13

    nicky13

    6 maja 2014, 01:43

    Samotność jest przez mur, samoocenę, podejście - to Ci mogę zaręczyć. Popracuj nad aspektem psychicznym obok fizycznego, a być może zadowolenie w tym zakresie osiągniesz szybciej niż wymarzoną figurę - i będzie dla Ciebie tylko dalszą motywacją do walki. Co do odkryć: taaa, coś na ten temat wiem. Był moment, że wygodnie siedziało mi się ze złączonymi nogami. Albo widać było kości miednicy, gdy leżałam - o tak, to było moje ulubione! ^^ Też próbuję do tego wrócić - i odkryć wiele więcej. ;) Powodzenia!