był sobie tłusty czwartek
i mój jadłospis, choć zawierał 3 pączki miał odpowiednią dietetyczną ilośc kalorii, ale to co się wydarzyło potem to już przesada!
Otóż mam za sobą tłusty piątek i jeszcze tłustszą sobotę.
Nie wiem czy to zimno na dworze, czy jakaś przekora mojej natury.
W piątek na wadze było śliczniutkie 69,4kg i zamiast mnie zmobilizować uśpiło moją uwagę.
Mogę powiedzieć, że weekend miałam z włoskim rozmachem i dietą bogatą w węglowodany - skutkiem czego na wadze pojawiła się znów nieszczęsna siódemka...
dziękuję Wam za słowa uznania i gratulacje dotyczące dotychczasowego odchudzania i mogę Wam tylko obiecać, że rozprawię się z tym nadbagażem kilogramowym jak najszybciej, by mój pasek wagi znów był aktualny.
A teraz wracam do pracy, bo terminy gonią :)
aniulka026
22 lutego 2009, 16:21niestety tak to jest jak sie uśpi swoją czujność i zbyt pocieszy sucesem. Ale wierze ze dasz radę i pociągniesz sukces dalej!!!
benia8
22 lutego 2009, 05:26No tak kochane paczusie...widze ze tez masz problem ostatnio - nie jestes sama. Palaszuje co mi pod reke podejdzie, ale kochana musimy z tym skonczyc. Przyjdzie wiosna, zaraz lato i bedziemy zalowac, ze znow nic nie zrobilysmy. Trzymaj sie cieplo. Pa.