Dawno nie pisałam, a to dlatego, że choroba w mojej rodzinie zagościła. Najpierw ja miałam okropną anginę, prawie 40c przez ponad dwa dni, potem moje uodziny 30-te po których mój partner się rozłożył na amen, też coś w rodzaju anginy, ale on dłużej cierpiał i jeszcze do dziś się zmaga z chorobą... cieszę się, że mój synek od nas tych świńst nie złapał (odpukać). Dziś mój przecudowny syn wykonał swoje pierwsze kroki, przeszedł dzielnie sam całe mieszkanie (coprawda mieszkanie nie jest zbyt duże, ale i tak dla mnie to mega wyczyn!). Kolejny pozytyw to na moich urodzinach wszyscy mówili mi, że świetnie wyglądam :) połechtali moją próżność nie powiem, ale od początku roku schudłam 10 kg, więc widać już, że coś się we mnie zmieniło. Mieszczę się w spodnie w których nie chodziłam już ponad dwa lata! Jeszcze daleka droga do osiągnięcia moich wymarzonych kg, ale w sumie już bliżej niż dalej. Za 2 tygodnie mam nadzieję zobaczyć 6 z przodu na wadze :)