Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ostatni dzień


Ostatni dzień obżarstwa. Postanowiłam, ze odetnę się grubą krechą od tego co do tej pory robiłam i zacznę znowu dbać o to co, jak i kiedy jem.

Moje odchudzanie to wieczne wzloty i upadki. Niestety zdecydowanie większa część tej sinusoidy to czołganie się. Jestem wręcz uzależniona od jedzenie. Mogłabym jeść i jeść, mój żołądek to worek bez dna. Oczywiście nikt z najbliższych nie wie jak na prawdę jest skala tego co robię. Że wracając z pracy potrafię odwiedzić pięć różnych sklepów i w każdym kupić coś do spałaszowania, że mogę wyjść w nocy gdy jestem sama na spacer tylko po to żeby odwiedzić nocny, że potrafię jechać kilka kilometrów do sklepu, gdzie w ostatnim czasie nie byłam i pani sklepowa mnie nie skojarzy, że zjedzenie dwóch paczek chipsów, zagryzienie paczką ciastek, popicie colą i przegryzienie tabliczką czekolady w ciągu godziny, góra dwóch, to żaden wyczyn, to norma. 

Najgorsze jest to, że ja już nie mam nawet wyrzutów sumienia. Robię to wszystko czuje się ociężale, wiem, ze jestem obleśna, nieatrakcyjna, narzekam swojemu facetowi, ze jestem gruba, że będę się odchudzać, a jak tylko on wychodzi do pracy to czyszczę lodówkę i lecę na zakupy żeby się nie połapał. 

Normalne to nie jest.Wiem to, widzę to, ale nie potrafię z tym walczyć. Nie pójdę do psychologa. Nie wierzę w ich pomoc. Co on mi powie? To co mogę przeczytać w internecie? Prawda jest taka, ze jeśli sama nie ogarnę swojej głowy, swojego zachowania to nikt za mnie tego nie zrobi. Są rzeczy, które trzeba samemu ogarnąć, które zależą tylko ode mnie. A ja chcę się wyrwać z tego nałogu i w końcu zacząć normalnie funkcjonować. 

  • angelisia69

    angelisia69

    16 sierpnia 2017, 05:33

    oj dawno cie nie bylo,widze skasowalas wszystkie posty :( szkoda ze u Ciebie jedzenie bierze gore,mysle ze jednak w glebi duszy masz TE SILE by pokazac ze to ty rzadzisz swoim zyciem a nie jedzenie.Jedzenie nie zajac-nie ucieknie,za kilka lat nawet bedzie go jeszcze wiecej,ale zycie niestety jest krotkie/ulotne,wiec zamiast marnowac je na jedzenie ponad stan i wynikajace z tego problemy,lepiej je przeżyc wolna od zaburzen i kontroli z zewnatrz.Tylko my same mozemy to zrobic,trzymam kciuki za ciebie!

    • akaste

      akaste

      20 sierpnia 2017, 22:29

      Oj nawet do głowy mi nie przyszło, że ktoś mnie jeszcze kojarzy :) Miło się tak rozczarować :) Zgadzam się z Tobą całkowicie. Życie o wiele lepsze jest bez zaburzeń i chcę o nie zawalczyć. Dziękuje za wsparcie, to wiele dla mnie znaczy :)