Dwa dni nie żałowałam sobie jedzenia. Główne źródło węglowodanów to sałatka warzywna, żurek i pascha. Ciasta bez mąki to pomyłka. Babka migdałowa mało migdałowa, sernik sypki, a pascha wyszła mi ciapowata, ale to moja wina bo zabrakło mi jajek i improwizowałam. Dania na słono wyszły super, ale to były normalne, tradycyjne potrawy, sprawdzone od lat. Od jutra reżim kaloryczny, żeby w piątek wzrostu nie zanotować. Na spadek nie liczę.