Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DZIEŃ 24 I 25


Cześć! 

Nie pisałam 2 dni, ale miałam i nadal mam tyle na głowie, że nie wiedziałam w co ręce włożyć. W piątek pracowałam 12:30-22:30 i miałam pudełka od Ewy, nie będę wstawiać wszystkich zdjęć, żeby nie zaśmiecać aż tak tego posta, ale:

śniadanie: 6 "muffinek" brokułowych + sałatka (mix sałat, rzodkiewka, ogórek świeży + dip ziołowy ) - w porządku, chociaż nie jestem fanką warzywnych muffinek

II śniadanie: koktajl kawowy (ble, ale tylko dlatego, że nie piję i nie lubię kawy, miłośnicy pewnie byliby zadowoleni!)

obiad: warzywny bowl (kasza, fasolka szparagowa, fasolka zielona, pomidor świeży i suszony, trochę serka) bardzo w porządku obiad chociaż resztę ostatnie kilka gryzów zostawiłam. No i przyznajcie, że na zdjęciu wygląda ślicznie;)

podwieczorek: mini caprese (kilka pomidorków koktajlowych, mozarella w pesto bazyliowym) - uwielbiam!

kolacja: 3 maleńkie kromeczki ciemnego pieczywa z pastą z pomidorów pycha! były też oliwki, ale wyrzuciłam bo nie lubię. (Jak będę zamawiać catering na luty to na pewno wypiszę kilka składników których nie chcę mieć w swojej diecie - między innymi będą to oliwki)

Już tego dnia zaczynałam źle się czuć, ale miałam nadzieję, że mi przejdzie. Niestety...

W sobotę z kolei byłam w szkole od 8:00 do 18:00, w tym 3 egzaminy. Masakra :( Dwa chyba poszły mi ok, ale z trzeciego wyszłam po 5 minutach i oddałam pustą kartkę bo nie chciałam się więcej upokarzać skoro nie umiałam zrobić tych zadań. Statystyka mnie zniszczy w tym roku :/ Nie miałam kiedy przygotować sobie żadnych posiłków więc byłam zdana na to co znajdę na uczelni. 

Najpierw zjadłam kanapkę z ciemnym chlebem, sałatą, ogórkiem, i kurczakiem w sosie miodowo-musztardowym. Pyszna! Potem zjadłam banana i 2 mandarynki. Następnie zaszalałyśmy z koleżanką i poszłyśmy na herbatkę i deserek ;) [Tak jak mówiłam wcześniej, nie jestem już na diecie, jem po prostu racjonalnie, ale na wszystko mogę sobie pozwolić gdy mam ochotę, sprawdza się już od 26 dni jak na razie!] Ja wypiłam herbatkę truskawkową bez cukru oczywiście i zjadłam maleńki deserek (mus malinowy + takie coś podobnego do bitej śmietany lub budyniu, taka biała pianka a koleżanka wuzetkę)

Później na obiad na stołówce wsunęłam pierogi ruskie z cebulką (troszkę za dużo tłuszczu :( ) a na kolację dwie połówki dużej ciemnej bułki z almette pomidorowym, ogórkiem świeżym, bazylią i ząbkiem czosnku na górze. Niestety choroba mnie rozkłada więc mamcia każe jeść dużo czosnku ;)

Jak tylko wróciłam do domu musiałam napisać wypracowanie z jednego przedmiotu bo miałam ostatni dzień na wysłanie a tak strasznie źle się czułam, miałam wysoką gorączkę :( Pozdrawiam was!


  • cudmalinka

    cudmalinka

    26 stycznia 2020, 23:10

    Też zmieniłam podejście, jak mam ochotę na czekoladę to jem czekoladę, itd. Sprawdza się to, jem tego mniej i jest mniej napadów na jedzenie 🙂

  • justi_cb

    justi_cb

    26 stycznia 2020, 17:08

    Z tą dietą to jest super podejście, działam teraz podobnie i bez presji wszystko jest łatwiejsze 😊 zdrowka życzę i miłej reszty dnia!