Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DZIEŃ 32,33,34,35


Cześć, nie pisałam kilka dni, ale wcale nie szło mi dobrze to zdrowe jedzenie i w ogóle bycie fit, nie miałam czym się chwalić :/

w sobotę 1 lutego miałam pierwszy dzień nowego cateringu z BODY CHIEF. (BTW. JESTEM JAK NA RAZIE ZACHWYCONA!!!) menu:

śniadanie: jajecznica ze szpinakiem, suszonymi pomidorami i fetą, pieczywo (dodałam od siebie troszkę pomidora bo nie chciałam żeby się zmarnował) CO ZA PYCHOTA!! W poprzednim cateringu od Chodakowskiej nie miałam ani razu jajecznicy a jest to coś co uwielbiam! zjadłam z ogromnym smakiem i uśmiechem na ustach ;)

II śniadanie: tapioka z pieczonymi owocami (gruszką i jabłkiem) cynamon, serek waniliowy. Przepyszny deserek! to smakowało jak szarlotka ;D

obiad: kasza jaglana, mięsko + surówka ( na pewno marchewka była, ogórek, w jakiejś takiej trochę ostrej zalewie)

podwieczorek: smoothie szpinak banan jabłko - pycha!

za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć co było tego dnia na kolację, ale na pewno coś dobrego bo chodziłam zadowolona, że wreszcie dzień w którym wszystkie 5 posiłków było super ekstra smaczne! :) 

w niedzielę jadłam już kiepsko, ale też sama nie pamiętam co, na pewno wleciała babeczka z czekoladą w szkole i kanapka z serem i suszonymi pomidorami. A potem koleżanka mnie namowiła, żebyś poszły do McDonalda! nie byłam tam około 2 miesięcy już, zamówiłam 1 cheeseburgera, małe frytki i małą ice-tea. Taki trochę dzień rozpusty, ale jak potem liczyłam kalorie to wyszło około 600 wiec wcale bez tragedii:)

w poniedziałek znowu miałam catering ;) menu:

śniadanie: kanapki z pastą brokułową z serem feta i pomidorem (obsypałam sobie suszoną bazylią dodatkowo ) + herbatka owocowa

II śniadanie: jogurt naturalny z musli (były różne rodzaje płatków) i winogronem - super! zawsze się cieszę z musli bo bardzo lubię;)

obiad: gulasz z kurczakiem, batatami, warzywami z kaszą bulgur - wyglądało nie za dobrze a byłam w szoku, ze tak mi to smakuje!

podwieczorek: ciasto marchewkowe + byłam w pracy więc spieniłam sobie w spieniaczku mleczko bez laktozy + pół łyżeczki syropu bananowego więc było bananowe mleczko i jadlam sobie z tym ciasteczkiem - NIEBO W GĘBIE. (tak w ogóle to w poniedziałek był dzień ciasta marchewkowego:))

kolacja: zjedzona trochę późno bo totalnie o tym zapomniałam i zjadłam w tramwaju jak wracałam z pracy - sałatka z makaronem penne, szpinakiem, serem i suszonymi pomidorami

we wtorek miałam dzień wolny, na śniadanie zjadłam 3 cieniutkie paróweczki 100% mięsa, 2 małe kromeczki ciemnego pieczywa + keczup, później 2 małe mandarynki. Na obiad wleciał bezglutenowy burger i mrożona owocowa herbata. (plus kilka frytek bo wzięłyśmy jedne na pół) Wczoraj przyjaciółka robiła mi zabieg na blizny i to chyba już nasza mała tradycja, że potem jemy coś tak pysznego :D potem miałam napad na słodkie i zjadłam 2 batoniki Knoppers i potem już nic nie jadłam bo czułam się przejedzona... kiepski dzień

No i tak minęły mi te 4 dni, taka trochę przeplatanka, raz dobrze raz źle :) ale i tak bywa - wczoraj trochę odezwał się w mojej głowie atak kompulsywny i gdy kupowałam batonika krzyczał "weź 2 weź 2" no i wzięłam... ale to nic, ważne by powstać i walczyć dalej!! :)

Ola

  • PannaNiecierpliwa

    PannaNiecierpliwa

    5 lutego 2020, 16:14

    Jedzonko brzmi i wygląda bardzo smakowicie:)

  • IR-KA

    IR-KA

    5 lutego 2020, 13:57

    Jedzenie pięknie wygląda... I dokładnie najważniejsze żeby nawet po wpadce6 się podnieść i iść dalej...

  • cudmalinka

    cudmalinka

    5 lutego 2020, 13:46

    Najważniejsze że potrafisz zauważyć to wszystko co miało miejsce. Wtedy jesteśmy w stanie wyciągnąć jakieś wnioski.

  • BlackHorse

    BlackHorse

    5 lutego 2020, 13:17

    No fajnie to wygląda, ale nie szkoda Ci kasy? W sensie że podoba mi się Twój pomysł żeby trochę cateringu brać i trochę samej jeść w domu, ale wychodzi na to że jednak sporo zamawiasz na mieście a w domu jesz gotowe produkty typu parówki. A nie myślałaś żeby trochę podszkolić się z gotowania to daje frajdę jak wychodzą nam coraz smaczniejsze rzeczy :) bo chyba że totalnie brak ci czasu to ok. Ja z doświadczenia powiem ze takie umiejętności choćby gotowania zostają potem na całe życie i mega dużo kasy się oszczędza a można je przeznaczyć na pasje czy podróże czy co tam chcesz :)

    • alexxxo

      alexxxo

      5 lutego 2020, 13:38

      czy tak sporo jem na miescie to nie wiem, po prostu od czasu do czasu wychodze coś zjeść :D parówki zjadłam pierwszy raz od okolo 3 miesiecy :) a co do gotowania to zazwyczaj gotuje sama jesli nie mam cateringu i mam dni wolny. Bo jesli chodzi o gotowanie jedzenia do pracy to nie ma opcji, u mnie to nie przejdzie