Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Połowa za mną ! :)


Wczoraj nie miałam czasu nawet kiedy tutaj napisać. Wstaliśmy z lubym rano koło 9.30, a o 11 już wpadł znajomy i siedział do 14-15. Miał wrócić jeszzcze więc szybko wzięłam się za trening- dodatkowo zrobiłam rano 10min treningu na brzuch, taka mini tabata. Później okazało się,że jednak już nei wpada więc po prysznicu zaczęłam ogarniać chatę na przyjście gości, a później zrobiłam obiad :).

Ogólnie impreza przebiegła bardzo fajnie. Miałam dobry dzień do picia i trochę wypiłam, tzn mało, ale mi nie potrzeba wiele do szczęścia, taka ekonomiczna jestem :D. Piłam whisky i dwa drinki baaaaaaaaaaaardzo słabe z wódką. Jedzeniowo wczoraj było tak: owsianka z bananem, dwa jajka z bułką ziarnistą ciemną posmarowaną twarożkiem i na to warzywa, po treningu banan i kubek mleka, później obiad domowa tortilla z tuńczykiem mixem sałat, kukurydzą i fasolą (PYCHA!), podczas imprezy ogórki domowej roboty z chilii i carry (rewelacyjne!!), jedna ciemna bułka ziarnista z twarogiem (nie jadłam kolacji, bo nie zdążyłam więc w trakcie imprezy sobie przyrządziłam bułkę). 

Ciągot do niezdrowego jedzenia nie miałam i dzisiaj też nei mam. W zasadzie dzisiaj ledwo cokolwiek zjadłam- pół bułki z odrobiną tuńczyka, mała owsianka plus garść płatków, bułka ziarnista z twarogiem i mixem sałat. Niestety, dzisiaj ubogo, ale po piciu nie moge jakoś w siebie nic wmusić :p

Trening dzisiaj był, ale dopiero przed chwilą go skończyłam. Nie było mowy, zebym za dnia cokolwiek energicznego robiła, walałam się z kanapy do łóżka i ne wiedziałam czy chce spać czy co :p. Teraz zjadłam sobie po treningu pół jabłka i pół kubka jogurtu naturalnego polanego miodem. 

Dzisiaj na treningu spróbowałam coś nowego, chciałam początkowo stepper, puścić serial i sobie ćwiczyć, ale ostatecznie wzięłam jakiś zestaw ćwiczeń i zrobiłam go 3 razy, do tego 10min na boczki i brzuch  i oczywiście 6 weidera :). Ćwczenia w tym zestawie to były głównie na nogi i pośladki- pajace, wypady na noge, wspięcia itp. 

Jestem z siebie trochę dumna, że dałam radę dzisiaj poćwiczyć, bałam się, że polegne, ale jednak nie :D. Stwierdziłam, że skoro nie robię żadnych 'cheat meal' ani 'cheat day' to moim takim dietowym cheatem będzie spożywany od czasu do czasu alkohol na imprezach. Chociaż ja 'słynę' z tego, ze albo nie piję w ogóle, albo śladowe ilości :p. Jednak wczoraj naprawdę dobrze się bawiłam i miałam ochotę się zrelaksować :).

Jutro chyba sobie poleniuchuje w domu, poćwiczę, zrobię dobry obiad, wezmę psa na długi spacer... Taki dzień dla siebie :)

  • rogatyaniol

    rogatyaniol

    30 sierpnia 2014, 00:40

    ja stwierdziłam to samo ,że od czasu do czasu coś wypiję na imprezie... nie można dać się zwariować :)