No to zaczynam biadolenie...
Udany weekend.
Ten weekend był wyjątkowo udany. Pod względem dietetycznym grzecznie, ale pysznie, bo miałam czas na pichcenie;) Zrobiłam sobie też centrum odnowy biologicznej i dbałam o swoją dupkę. Wybalsamowałam i naoliwiłam się niczym mumia;D Ćwiczeniowo też rewelka. W sobote pulsometr pokazał 1044 kcal wypocone a w niedziele 1014 kcal.
Przykra niespodzianka.
Dziś wszystko się zesrało i dobry nastrój prysł. To był już 6 poniedziałkowy poranek z wagą i pomiarami. Muszę przyznać, że to był wyjątkowo smutny poranek. Wytrzymałam 6 tygodni bez ustępstw, bez najmniejszego grzechu i co? Jajco. W tym tygodniu straciłam 0,1 kg. UUUHU robię imprezę z tej okazji. Pobiłam wszelkie rekordy!!! Żeby było śmieszniej centymetry poleciały. Z brzucha i talii po -2cm a reszta ciała pozbyła się po 1cm. Dziś wymiarów nie zmieniam. Waga jednak demotywuje, ale nie poddaje się. Będę walczyć dalej, bo chudnę w oczach. Szkoda, że nie w dupie.
Pierwszy grzech.
No i stało się. Po 6 tygodniach dietowania moja silna wola przeżyła kryzys. Zjadłam dziś 2 cukierki a la mamba i 1 ciastko a la jerzyk. Wszystko przez to durne szkolenie. Trwało 8 godzin i przez cały ten czas ze stołu gapiły się na mnie te głupie cukierki i ciastka. A ja miałam taki podły nastrój. Od 8 ze sobą walczyłam, żeby się nie skusić. Ugięłam się o 15 a o 16 kończyliśmy zajęcia. Trudno. Pierwsza porażka wpisuje się w moją dietę. I oczywiście ostatnia!!!
Oj jak boli...
Moje jelita chyba zamieniają się miejscami albo dostałam skrętu kiszek albo nie wiem co. W każdym razie jak wracałam ze szkolenia dostałam jakiegoś dziwnego ataku. Dostałam gigantycznego wzdęcia aż mi płaszcza brakowało. Myślałam, że zacznę ludziom guzikami po oczach strzelać. A ból jakby mi jakiś fakir w brzuchu siedział i igłami nakłuwał. Najwiekszy szok przeżyłam kiedy zmierzyłam sobie obwód brzucha. Między pomiarem z rana a tym po ataku było 9 cm różnicy. Tak mnie rozsadziło. Wzięłam nospe max i espumax. Jest lepiej. Brzuch zmniejszył się o 5 cm, ale dalej jest twardy jak skała. Ale jaka jestem elastyczna +9cm, -5 cm i to wszystko w jedno popołudnie;)
No to kończę biadolenie z nadzieją, że jutro a w zasadzie dziś będzie lepiej.
Popełniaj błędy i naprawiaj je,
Gdy dotkniesz dna odbijaj się
Wykorzystaj czas, drugiego już nie będziesz miał!!!
Trzymajcie się i odchudzajcie.
Spinamy cycki lato coraz bliżej.
aanqa
18 marca 2013, 22:28Halo halo gdzie jakieś nowe wieści od ulubionej vitalijki?? :>
pannalis
13 marca 2013, 13:52"Będę walczyć dalej, bo chudnę w oczach. Szkoda, że nie w dupie." - padłam ;) Nie przejmuj się, każdemu zdarzają się porażki! Ja np pozwolę sobie co dwa tygodnie zjeść coś nielegalnego, to podobno przyspiesza metabolizm. Podziwiam cię z ćwiczeniami, ja na razie nie mam ochoty ani siły, jak widzę, co się dzieje za oknem. Trzymam kciuki! Wytrzymałaś tyle to wytrzymasz jeszcze! I tak, spinamy dupy, już za niedługo trzeba pokazać zgrabne tyłeczki i płaskie brzuchy. Pozdrawiam!
yorka86
12 marca 2013, 19:34haha toś pojadła tych cukierków lol ja tez mam jakieś bóle brzucha ostatnio wieczorami i nie wiem od czego .. hmm pewnie z głodu :D buźki 3maj się
emiliannaweronika
12 marca 2013, 15:33Ja robię imprezę na cześć mojego - 0,2 kg w półtora miesiąca :)
therock
12 marca 2013, 00:34Taka wpadka, to nie wpadka... A to wzdęcie może przez to szkolenie... Co do spadku kg, to nie ma co załamywać rąk, najważniejsze, że w cm poszło i sama widzisz, ze dobrze się dzieje:) Głowa do góry i nie mażemy się:)
crazyblueball11
12 marca 2013, 00:32Oj tam mała wpadka! Ważne że nie wróciłaś do domu i nie rzuciłaś się na jedzenie. Ja tak zazwyczaj mam:P Także zaponijmy o tym incydencie i teraz Twoje dietkowanie ma być perfekcyjne jak przed tymi smakołykami ;)