Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pochmurna środa


AA wpis mi się zmazał!!! Oh well.

Angielska pogoda nie słynie ze słonka i wysokich temperatur o czym najlepiej świadczą ostatnie szare tygodnie.

Dzisiaj miałam odrobinę głodówki bo poszłam z siostrą do kina i wzięłam ze sobą tylko paczuszkę orzechów i jednego banana. Do domu wróciłam wygłodniała jak człowiek który właśnie przeszedł Saharę. Uspokoiłam głodorrę jednym jabłkiem i szklanką wody co szybko podziałało. Później wykazałam się inwencją kucharską i ugotowałam sobie super warzywną słodko-kwaśną zupę z ryżowymi noodlami i wegetariańską wołowiną. Wszystko posypane ziarnami sezamu. Reszta moich posiłków wyglądała tak:

śniadanie: 50 owsianki na wodzie z twarogiem i plasterkami ogórkami
II śniadanie: paczka orzechów + jeden średni banan
Przekąski: ziarna słonecznika, jabłko, małe pudełeczko winogron
Kolacja: zupa słodko-kwaśna

Planowana przekąska przed snem: jogurt grecki z czekoladową posypką

 Poszłyśmy z siostrą zobaczyć horror the Pact, który okazał się lekką porażką. Fabuła była nie halo, za dużo rzeczy było niedopowiedzianych, oczywiście podskoczyłyśmy kilka razy ale głównie z zaskoczenia, nie ze strachu. Ponieważ pracuję w kinie bilety były za darmo, ale gdybym miała płacić to czułabym że zmarnowałam pieniądze.

Poszłam ze znajomą na spacer po południu i podczas chrupania słonecznika na ławce zaatakowała nas wiewiórka i gołębie! 


Wiewiórka była słodka i dostała trochę jedzenia:)

Zaraz wybieram się na spacer żeby spalić trochę kalorii. Ruch to zdrowie:D Jedną z motywacji dbania o siebie jest dla mnie oglądanie durniastych programów telewizyjnych produkcji amerykańskiej takich jak Real Wives of Hollywood albo the Millionaire Matchmaker z lalkowatą i poważnie pustą Patty Stranger:


Ich figury są zawsze nienaganne i zawsze mają pięknie ułożone włosy. Mam jednak poczucie satysfakcji że mimo iż nigdy nie będę tak pewna siebie jak one to przynajmniej swoją nieśmiałością nie gorszę klas myslących tak jak te wszystkie babki notorycznie czynią. 

Idę na ten spacer bo nie pójdę w końcu :)