Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
skończyło się na strachu


Ten tydzień był pełen stresu i był stanowczo za długi jak na moje nerwy. Oczywiście odbiło to się na diecie bo totalnie ją zawaliłam. Zawsze mogę zwalić na @, ale nie, to ja jestem winna, moja głupota i brak silnej woli w sytuacjach, gdy coś mnie przerasta.

Dziś pełna niepokoju weszłam na wagę, cięższa o wyrzuty sumienia. Dopiero rano doszło do mnie, że straciłam tydzień i zaczęłam żałować (szloch)

Waga jednak okazała się łaskawa i darowała mi moją głupotę. Mało tego pokazało się 0,8kg mniej niż tydzień temu i ważę już 86,3kg. (puchar) Czyli 5 tygodni - 7,2kg. Oby tendencja spadkowa się utrzymała :PP

Wiem, że nie mogę sobie pozwolić na kolejne odstępstwa, bo już pewnie tak przyjemnie dla mnie obżarstwo się nie skończy. A wpadła nawet (czekolada) po miesięcznej abstynencji od słodyczy.

Walczę znów dalej, oby taki tydzień się więcej nie powtórzył.

Nadrobię zaległości, bo nie wiem jak Wam idzie odchudzanie (szloch)

Trzymajcie kciuki bym się ogarnęła już, bo ja chcę być szczupła (cwaniak)

Jakoś mi się dziwnie pisze po tych zmianach  na V.

Życzę miłej niedzieli (tecza)

Papatki :*

  • gilda1969

    gilda1969

    16 marca 2014, 19:03

    Kurcze, pożycz mi tę swoją wagę, co? Bo u mnie jakiś zastój. Fajnie, że spadeczek, gratuluję gorąco:))) To chyba nagroda za te stresy, bo one też potrafią człowiekowi dać w kość.

  • Izek31

    Izek31

    16 marca 2014, 15:22

    Łaskawa ta Twoja waga. Musisz to docenić i nie grzeszyć więcej.

  • Sylwusia21

    Sylwusia21

    16 marca 2014, 15:02

    No to bierz się w garść i nie zaprzepaść tego co osiągnęłaś do tej pory.Pozdrawiam