Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień wolny


Na dziś udało mi się załatwić urlop dobrze bo udało mi sie pare spraw załatwić. Mój łoś wrócił z nocki troszkę się przespał i wyruszylismy w trasę wpier pojechalismy na stadion musiałam sobie troche par spodni kupic bo dupa nie maleje więc nie wchodzę w stare spodnie a tu zimno sie zaczyna robić i już nie miałam w czym chodzić bo te spodnie w które sie mieściłam to już zajechałam na maksa.

Potem pojechaliśmy do mojej szkoły zlożyłam podanie o wznowienie studiów muszę w końcu sie obronić bo jakoś mi to idzie jak krew z nosa zwłaszcza, że chce potem w mojej szkole kontynuować nauke i che iść na podyplomowe.


Po szkole pojechaliśmy do Złotych Tarasów a bardziej do Saturna ostatnio stwierdzilismy że w tej naszej telewizji to nic nie ma i postanowiliśmy kupić N zobaczymy jak to będzie zwłaszcza że teraz juz zaczyna się robić zimno i już tak nie bardzo będziemy łazić po mieście a jednak trochę więcej czasu spędzać w domku.

Nie udało nam sie jednak zajechać do szkoły mojego łosia bo też musi się zapisać, ale było juz tak późno, że stwierdzilismy że wracamy do domku bo przeciez musi się jeszcze troche zdrzemnąc przed pracą a dziś piątek więc na piekarni dużo pracy mają będzie musiał jutro zadzwonic i się telefonicznie dowiedzieć. Jak wróciliśmy do domku to postanowiłam na troszkę sie położyc bo jakoś ostatnio mnie oczy bola i tak usnęłam obudziłam sie jak mój łoś do pracy wstawał :)

Teraz chodzę trochę bez celu ale udalo mi się pozmywać naczynka co jest trochę męczące bo mam wodę tak na prowizorkę zrobioną i termę mam tylko 10 litrową więc tej ciepłej wody na dużo mi nie starcza i muszę tak na raty zmywać ale lepsze to niż biegać z tymi naczyniami do mamy na dół :)

Dobra na dziś kończe ide jeszcze troszkę poćwiczyć i pewnie dziś długo posiedze, bo przecież spałam w dzień zresztą jeszcze dziś muszę mamci włosy zrobić :) bo w niedziele idzie na chrzciny