Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 11 :D


I tym sposobem minął mi cały tydzień z dietą Vitalii. Początek był stresujący, chciałam wszystko idealnie zorganizować: zakupy, dieta, trening, uczelnia, kolokwia, zajęcia dodatkowe, szkolenia...

Zaczęłam 'spinać', ze to się może nie udać. 
Ale w końcu praktyka czyni mistrza i czyje się już dużo pewniej niż zaczynając.

Jestem osoba, która mnóstwo organizuje, planuje, uczestniczy w wielu wydarzeniach, jakoś nie umiem wysiedzieć na miejscu, a przez ostatni czas czułam sie strasznie. Zmęczona, znużona, kompletnie odporna na działanie kawy. Wiedziałam, ze powinnam zrobić mnóstwo rzeczy, a nic mi się nie chciało. Okropne uczucie...
Zakompleksiona i zawstydzona, mniej pewna siebie..

Niby to tylko tydzień, a czuje się dużo lepiej. Wielka różnica. 
Więcej pomysłów, energii, integracji z ludźmi w której czyje się pewniej. Im lepiej ja się ze sobą czuje tym więcej chce i umiem dać ludziom wokół.
A pod względem chłopaka, przyjaciół, rodziny jestem ogromną Szczęściarą! :D
Pomiar na wadze Tanita, mega mnie zaskoczył.
 Zawartość tłuszczu w organiżmie spadła od ok 28% do 19,8 %. MEGA! 8)
Sobote i niedziele spędziłam na Warsztatach 'Talitha Kum', także nie przestrzegałam jadłospisu, jednak pamietałam o tym, zeby jeść co 3-4h, wartosciowe posiłki i pić dużo wody. 
To było weekendowe karmienie ducha. (swiety)Coś niesamowitego i dojechanego w kosmos!!!

<3