Leci dzień za dniem urlop ucieka ... jest nauka jest sprzątanie odrobina ćwiczeń i tak cały dzień ... obiecałam sobie że nie będę wchodzić codziennie na wagę ale gdzie tam hehe co rano obowiązkowo jest kontrola ale najważniejsze ważenie zawsze w piątek rano to wtedy przesuwam suwaczek. Oj to uczucie jak się go zmniejsza i do celu jest coraz bliżej. Miło jest poczytać co dzieje się u innych jak sobie radzą z problemami od takie wsparcie ... pooglądać zdjęcia tym którym już sie udało i cieszą się sukcesem ta chęć dołączenia do nich i pokazania z uśmiechem na twarzy :tak mi też się udało. I tak będzie. Wakacje z miesiąc już nie nadrobię tyle co bym chciała. Mam tylko nadzieje ze do lipca będę jeszcze 4 kg chudsza a potem jeszcze lżejsza i lżejsza. I do celu dojść. Bo to co najtrudniej się zdobywa najbardziej cieszy ;)
olsons
4 czerwca 2014, 11:07ehh też mam ten "problem" z ważnieiem, wstaje i odrazu lece na wage ;)