Tak właśnie zaczyna się dobry dzień. Obudziłam się pewna, że nie schudłam. W końcu byłam wczoraj na zakupach i w sklepowych lustrach wyglądałam jak potwór. Wczoraj strasznie smutno mi było z tego powodu. Poza tym nie kupiłam sobie butów, które sobie upatrzyłam. A pojechałam po nie nawet do Łodzi i co. Jednym słowem dupa. No ale nic.
Wstałam wcześnie rano z myślą, że będę pokutować, a ty proszę. W końcu ujrzałam moją wymarzoną 8. Wiem, że to tylko 0,1, ale dla mnie w tej chwili to już coś. Dlatego zaraz zabieram się do ćwiczeń, bo w końcu nie ma co spoczywać na laurach.
joannasix
13 marca 2011, 22:06najwazniejsze to myslec pozytywnie :) a wszystko bedzie dobrze.....powodzenia w gubieniu kg.