Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zasłużyłam na lanie


na takie porządne lanie. Cały tydzień wzorowo, miodzio. Powolne spadki na wadze,a potem przyszedł weekend i szalej dusza piekła nie ma. Co było pod ręką lądowało w brzuszku a czego nie było to pojechałam i dokupiłam. Oprócz standardowych śmieci doszły 3 batony i 500ml. lodów. Nie rozumię swojego zachowania, ale gdyby ktoś mi powiedział, że źle robię to bym roszarpała na strzępy - taki dobry humor miałam w weekend - a dzisiaj sama zastanawiam się co mnie opętało. W związku z powyższym mam mocne postanowienie weekendowej poprawy, bo o to co w tygodniu nie martwię się. Mam tylko nadzieje, że moja motywacja nie opadie do weekendu.

  • dedkaa

    dedkaa

    11 lipca 2011, 14:27

    weekend człowiek czuje ,że może się wyluzować, nie pilnować się tak dokładnie i wynagrodzić sobie pewne stresy z całego tygodnia... a potem jak się sięgnie po jedno to jakoś już leci. Się trzeba opanować :)

  • huomenta

    huomenta

    11 lipca 2011, 14:26

    Ja nie wiem co jest z tymi weekendami... prawie zawsze zaprzepaszczam to co wypracowałam ciężko na tygodniu... ehh... trzeba wziąć się w garść i teraz to odrobić, pozdrawiam!