mogło być gorzej. Nie będę płakać. Obiecałam to Pawłowi. Sobie z resztą też.
Biorę się za sprzątanie i nie myślę o wadze.
A w czwartek w ramach poprawy nastroju pójdę do kosmetyczki na mikrodermabrazję i manicure na ciepło. A co! Świat się przecież nie kończy na kilogramach. I tak schudłam.
A do celu kiedyś tam dotrę. Kiedyś...
Faktycznie najtrudniej jest zrzucić te ostatnie kilka kilogramów - człowiek jest już rozleniwiony i ma ogromną ochotę osiąść na laurach.
Poza tym przestałam ćwiczyć i to na pewno nie pomaga w walce. Ale mi się po prostu NIE CHCE!!!!!