Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i po co właziłam na wagę?


Pokazała dziś kilogram więcej niż wczoraj. Głupia :< I teraz mnie to męczy, dręczy i prześladuje :< Choć wiem, że to nic nie znaczy, to wkurzam się :<

Nie zrobię tego błędu ponownie, o nie! 

Dziś zrobiłam dzień przerwy w ćwiczeniach, żeby dać mięśniom odpocząć. Ale jutro za to dowalę sobie sprzątaniem całodziennym i wieczornym treningiem. Muszę przecież wyprodukować te piecyki spalające sadło ;)

Ponieważ zaczęłam tęsknić za słodkim, kupiłam sobie stewię w proszku i już mnie nie kuszą ciasteczka i cukierki :D. Na kolację zjadłam owsiankę na mleku z dodatkiem właśnie stewii i było pysznie i jak za strych czasów:D. Teraz będę sypać, gdzie się da, he he.

Kończę dziś drugi tydzień diety i nadal jestem dobrej myśli. Nastawiam się jednak na to, że w następne ważenie już nie będzie takie cudownie uskrzydlające. Waga przecież w końcu musi tak szybko lecieć w dół - tak twierdzą wszyscy eksperci przecież. I dopiero wtedy zobaczymy jak to z moim samozaparciem jest. Oj, już się boję:|