Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ograniczenie moją drugą naturą.


Jak pisalam wczoraj, dopadło mnie lekkie osłabienie, moja dieta od ok 2 tygodni jest bardzo niskoenergetyczna. Ale w ten sposób wybrałam. Wczoraj postanowiłam jeść coś więcej niż dotychczas. W sunie spożyłam ok 1700 kcal, zjadłam porcję kaszy z warzywami, jedną kulkę lodów cytrynowych. Wieczorem dobiłam dwa piwa. Generalnie podjadłam sobie, zdobyłam siły, dziś znów wystartowałam jak dotąd. czuję się lepiej, może przemiana materii, po takim "dniu wolnym" nie obniży się drastycznie. Przyjęłam założenia nieco zbliżone do diety SLOW-CARB, ale nie do końca. 
1. Wyeliminowałam wszystkie weglowodany zakazane w diecie, wcale nie jem pieczywa, ziemniaków,makaronu, ryżu, słodyczy - nawet mi się nie chce.
2. Postawiłam na warzywa, nabiał, ryby.
3. Jem mało a nie duzo- jak zaleca dieta. Mam ścisnięty żołądek, a nie zaszkodzą  mi małe porcje, jadłam ogromne ilości wcześniej- powinien się skurczyć.
4. Regularnie ćwiczę co najmniej godzinę dziennie.
5. Przemawia do mnie jeden dzień w tygodniu podczas którego robimy sobie wolne od diety . Ma to na celu zapanowac nad swoimi zachciankami, spowadzenie ich do jednego dnia. Ja z tego nie korzystałam, po prostu dodałam kaszę ,piwo- gałkę loda, nie odczuwałam potrzeby obżerania się. Pozwala to też oszukać organizm, ze sie nie odchudzamy i nie ma potrzeby wchodzić na tryb oszczędny. Ja dzięki temu dniu nabrałam trochę sił nadwatlonych dietą. 
Potrzebuję w swoim życiu teraz jakiś konkretów, planów- chocby miał to być tylko plan diety- to już jest jakies zjawisko nad którym panuję.
Spadam cwiczyć- do jutra Dziewczynki!!!
  • sectet

    sectet

    28 lipca 2013, 11:08

    Oj tam czasami jest taki dzień, że sobie pozwolimy - najważniejsze żeby jednak szybko wrócić i trzymać formę!!