Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
problemy hormonalne


Nie pisałam od bardzo dawna, choć odwiedzam Vitalię regularnie.

Po akcji z neuralgią pojechałam na wakacje, a po powrocie rozłożyłam się z wysoką gorączką, bez innych objawów.

Nie wiadomo co mi było. Morfologia oszalała, OB 100, CRP 70, płytki krwi ponad normę hemoglobina poniżej normy.... diagnoz co nie miara, jedna gorsza od drugiej... Na szczęście żadna się nie potwierdziła, oprócz wirusa bakteryjno- grzybicznego.

Jedyny pozytyw był taki, że sporo straciłam na wadze. Prawie miesiąc gorączki i osłabienie zrobiły swoje. 

Od czasu tamtej choroby nie ćwiczę. Nie mam siły. Jestem apatyczna, zrezygnowana, wiecznie śpiąca. Wstaje rano jakbym w ogóle nie spała.

Waga utrzymywała sie ładnie przez jakiś czas, aż nagle podskoczyła bez żadnego powodu w ciągu dwóch dni o 6 kilo! Myślałam, że po miesiączce spadnie... nie spadła.

Poszłam na rutynową wizytę do ginekologa i postanowiłam opowiedzieć o swoich problemach lekarce:

Niedoczynność tarczycy i dodatkowo inne schorzenia, które maja wpływ na moje tycie.   Moja endokrynolog kontroluje tylko mój poziom TSH, co według mojej ginekolog jest kompletną bzdurą. Zleciła mi dodatkowo badania Ft3 i 4 ANTY tpo i jeszcze kilka których nazwy nie pamiętam. Dodatkowo testosteron, bo jego niedobór powoduje również tycie, apatię, zmęczenie itp... oraz Kortyzol, gdyż jego poziom odpowiada za nasze tendencje do tycia.  Zmagam się z dietami i ćwiczeniami tak na poważnie tu na Vitalii już ponad 4 lata i cały czas kręcę się w kółko. (paska już nie aktualizuje, bo moja waga codziennie jest inna). Moja nadzieja w tych badaniach hormonów.... Już wiem, że kortyzol mam w górnej normie, mleczną surowicę, która może odpowiadać za problemy z trzustką, i podwyższoną glukozę... na resztę wyników czekam i oczekuję, że w końcu lekarze tak ustawią mi leczenie, że ćwiczenie będzie przyjemnością a efekty będą w końcu widoczne i stałę....

 Pozdrawiam