... kolejny rok szkolny się zakończył, jeszcze tylko muszę do końca pouzupełniać dzienniki i kartę monitorowania realizacji podstawy programowej, i mogę zapomnieć o szkole na 6 tygodni ;) czeka mnie co prawda jeszcze rozmowa z komisją kwalifikacyjną w kuratorium w ramach awansu zawodowego na stopień nauczyciela dyplomowanego i tym się będę teraz troszkę stresować, ale ma się ona odbyć w lipcu, więc stres nie potrwa przynajmniej zbyt długo :)
... ludzka bezczelność, podobnie jak podłość, nie zna granic... osoba, która sugerowała mi, żeby nabicie guza i rozcięcie wargi nazwać wypadkiem ciężkim w dokumentacji szkolnej i straszyła więzieniem/dożywotnią rentą, ostatnio pouczała mnie, wbrew faktom, (że przy ludziach, to pomijam), że zna się na prawie i wie, co mówi oraz żebym nauczyła się czytać ze zrozumieniem, co wywołało ogólną wesołość i zdziwienie świadków... cóż, jeżeli ktoś nie ma argumentów w danej sprawie, stosuje "argumenty" ad personam... takie słowa zabrzmiały naprawdę komicznie w ustach tej pani... no tak, widocznie niektórzy uważają, że tabliczka na drzwiach pokoju załatwia im wszystko i pozwala niczego szczególnego sobą nie reprezentować... to co, że wszyscy śmieją się z pism tworzonych przez tę osobę, a od ludzi rzeczywiście kompetentnych słyszałam nieraz, że mogę je wyrzucić do kosza, bo nie mają żądnej mocy prawnej; co więcej, ta osoba nawet nie potrafi dobrze wykonać swoich podstawowych obowiązków - jak widać na moim przykładzie (po kontroli PIPu nie ma żadnych wątpliwości w tej sprawie)... ja tam nie mam tabliczki na drzwiach, co więcej nie potrzebuję jej mieć :) wystarczą mi objawy wdzięczności i sympatii ze strony moich uczniów i ich rodziców jako "rekomendacje"... przedwczoraj jedna z mam pochwaliła się mi na przykład, że jej córka, a moja uczennica, skończyła właśnie studia polonistyczne I stopnia na UW z wyróżnieniem :) i twierdzi, że to, co umie, zawdzięcza mnie :D czego więcej chcieć do szczęścia :)
... jak widzicie, ostatnio moja waga poleciała na łeb na szyję, także zawieszam eksperyment zapisywania tego, co zjadłam - naprawdę mi to pomogło, ale już dość :) waga z ok. 67 kg w październiku spadła do ok. 64 kg teraz :) wystarczy :)
Viil
1 lipca 2013, 10:42Trzymam kciuki kochana, eh Ty jesteś taka ,mądra "babeczka" dasz radę :) Całusy dla kochanego Danielka :*