Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
miał byc skalpel było sushi

Tak to już ze mną jest! Beznadzieja! Miałam wczoraj wieczorkiem ćwiczyc skalpel, jeżdzić na orbitreku itd. Od rana dietkowo idealnie, wogóle głodna nie byłam!!! Jeżdziłam, zajmowałam sie dziećmi itd. Wieczorkiem planowałam sport na dokładkę, ale... po zjedzonej zielonej fasolce na późny obiad, mąż przywiózł do domu sushi! Namawiał, zachęcał i zabrałam sie do jedzenia... skończyło się pełnym brzuchem, wyrzutami sumienia i wkurzeniem. Wkurzeniem nie dlatego , że sie skusiłam, ale że zjadłam za dużo i że tak naprawdę jadłam, bo było a nie dlatego, że miałam na nie ochote. A że po takim obżarstwie byłam pełna, zaczął mnie brzuch pobolewac, to o sporcie nie było mowy.

Mam teraz z mężem nowe postanowienie, że sushi odpuszczamy sobie aż do końca roku!!!

He, he ciekawe czy wytrwamy?

Jesli chodzi o dzień dzisiejszy, to dietkowo wszystko zorganizowane prawidłowo, a do tego cały dzień bieganiny i szaleństwa. ( Teraz zrobiłam sobie w pracy przerwe na kawke i Vitalię), Po pracy jade po dzieci na 15,15, zawożę do domu na obiad, na 16 wracam do szkoły na zebranie a w między czasie podwioze córcię na tańce. Po zebraniu odebrać córkę 17,30, zawieź do domu, zabrać najmłodszego synka i na 18,30 dojechać na basen, a tam....mam w planie popływać. I tak padnięta wrócę koło 20,15 do domu. Co dalej? Sprawdzić lekcje, tornistry, ogarnąc w domu i przygotować sie na jutro. A jutro tylko dwa zebrania, i tenis dzieci. I tak życie upływa, na zajmowaniu sie dziećmi i ich sprawami. Gdzie znaleź czas dla siebie? A no w nocy- wyspać sie dobrze i zebrać siły na kolejny zakręcony dzień.

Miłego i szalonego dnia, a przy tym zakręceniu niech nam kilogramy spadają!

  • ellysa

    ellysa

    11 września 2013, 14:19

    osobiscie nie lubie sushi,ale co tam raz nie zawsze,nie miej wyrzutow sumienia,czasem przy tym odchudzaniu tez cos nam sie nalezy;-)))