Niestety, po ostatni wyniku już śladu nie zostało. Na dzień Matki dostałam pudełko czekoladek i jakoś nie mogłam się oprzeć. Na dokładkę popiłam je kilkoma (więcej niż jednym) kieliszkami martini Przez to waga dziś mściwie mi pokazała 64kg.
W zeszłym tygodniu za bardzo sforsowałam się (przebiegłam 3x7km i 1x5km - pięknie, prawda?), przez co boli mnie kolano. Wczoraj pobiegłam już tylko 5km. Jednak kolano rozbolało mnie jeszcze bardziej. Chyba czas już zrobić sobie przerwę w treningach biegowych i przeprosić się z Chodakowską. Odpadają wszystkie ćwiczenia, które obciążają kolana. Chcę jak najszybciej wrócić do biegania. 09.06 mam zaplanowany start w biegu ulicznym i nie chciałabym tego przegapić...
Grunt to się nie poddawać... Mimo wiatru w oczy.
zielonafinezja
28 maja 2013, 17:06Oj kochana jedne czekoladki nie sprawia że odrazu urosnie Ci tłuszcz ;p No kolana niestety.... ja zrobiłam se luz z ćw. i przestało boleć teraz wracam :) Niesttey już cały czas trzeba uwazać na kolana ;(
ewusha
28 maja 2013, 10:59Oj no to faktycznie, popatrz, a mnie po połowie butelki martini waga co najwyżej stoi w miejscu... hm... może mój organizm jednak dobrze trawi alkohol :-) Z kolanami to męka. Mnie też ciągle pobolewają. Wczoraj przez 2 godziny grałam w siatkówkę, pierwszy raz od 15 lat... trochę mnie dzisiaj ramiona bolą, ale było fajnie i mam nadziej,ę, że po kilku meczykach wróci mi choć cień dawnej formy i będę lepiej grać... Trzymaj się!