Niedziela dla mnie to dzień spokoju, relaksu i odpoczynku. I tak będzie i dziś. Nawet na wybory nie idę, bo nie wiem na kogo mam głosować. Kandydatów nie znam. Programów jasnych nie mają i jak tu kogoś poprzeć. Krzysiek oczywiście idzie głosować. Idzie aby spełnić obywatelski obowiązek, a na kogo zagłosuje? No cóż. Sam nie wie tak, że głos odda przypadkowo. To, że ja iść nie zamierzam mu się oczywiścienie spodobało i od razu parę słów usłyszałam. Jak zwykle zostałam odludkiem i dziwaczką. Krzysiek to by chciał, żebym, zebym od czasu do czasu gdzieś wychodziła do ludzi. Namawia mnie na spacery, na wyjazdy do rodziny. Chciałby też od czasu do czasu przyjmować gości, wyskoczyć na piwo czy na festyn. Ja staję okoniem, a on się złości.
iesz4
16 listopada 2014, 18:54Szczerze mówiąc wcale Jemu się nie dziwię z tym złoszczeniem.Każdy powinien choć czasem spotykać się z innymi ludźmi,nawet jeżeli się tego nie lubi.Ja też jestem domatorką, jednak od czasu do czasu opuszczam swój "ogródek".
araksol
16 listopada 2014, 19:35A co to znaczy powinien? Czemu? Przecież moje siedzenie w domu tak naprawdę nikomu krzywdy nie robi. Chyba lepiej, żebym nigdzie nie wychodziła niż mam wyjść i ponura, wściekła wędrować po lesie, albo wyszła do ludzi i siedziała zamknięa w sobie i porążona we własnych myślach. Nie bardzo widzę potrzebę dostosowywania się do innych zwłaszcza wtedy. gdy innym nie szkodzę. W imię czego mam tak robić?Tym bardziej, że mój pan wiedział jeszcze przed ślubem, że ludzi unikam i sam podawał sie za domatora, a teraz chciałby mnie zmienić. Szczerze mówiąc czuję sie oszukana.
iesz4
19 listopada 2014, 18:10Jeżeli Cię uraziłam to bardzo przepraszam,lecz nie o to mi chodziło.Ja po prostu pomyślałam sobie,że takie seperowanie się od ludzi może czasem nas prowadzić do np.depresji czy coś w tym rodzaju,przynajmniej Ja tak mam. Kiedyś moja Mama tak się odseperowała na 8 lat,wystarczył jej ten mały domek,ogródek,pies i 2 koty oraz dzikie zwierzęta dookoła.Po kilku latach nagle diametralnie się zmieniła,że sama jej nie mogłam poznać,zapraszała do siebie i rodzinę i znajomych nawet tych, z którymi nie widziała się dziesiątki lat,byłam z tego bardzo zadowolona,że znów jest duszą towarzystwa.Nagle bardzo poważnie rozchorowała się i wszystko się skończyło.Bardzo mi żal,że to tak krótko trwało. Pozdrawiam.
gilda1969
16 listopada 2014, 16:30Krzysiek ma rację, powinnaś czasem wyjść z domu, jak nie dla siebie, skoro potrzeby nie czujesz, to dla niego właśnie może. Związek to cała gama kompromisów i myślę, że on chce być bardziej z Tobą, wiesz? Może warto dać się namówić na spacer:)
araksol
16 listopada 2014, 16:59Spacerów takich bez celu to ja akurat nie znoszę. Chodzę w lecie za ziołami... A swoją drogą jak ja go próbuję wyciągnąć na koncert, wystawę malarstwa albo operetkę to też sie buntuje...W zeszłłym roku chciałam na sylwestra pójść do Kaowic na wieczór z wróżbami i rytuałami też nie chciał. Nudził mnie za to, żebyśmy szli na zabawę, a tańczyć nie lubi tak jak ja...
gilda1969
16 listopada 2014, 17:58To może pójdźcie na układ - raz Ty wybierz, raz on? To sprawiedliwe, a tym sposobem jedno drugiemu pokaże bardziej swój świat:)
araksol
16 listopada 2014, 18:11Niezły pomysł. Z pewnością sprawiedliwy. Tylko co będzie jak mnie festyn wykończy, a on na operece uśnie...
gilda1969
16 listopada 2014, 18:13Nic nie będzie:) Pośmiejecie się potem z tych wspomnień:)
araksol
16 listopada 2014, 19:26:)
Assica1990
16 listopada 2014, 13:35Ja też na wybory nie idę ;p A co do faceta to znowu ja chce wyjść z domu a mój nie lubi :P
araksol
16 listopada 2014, 14:14Co do wyjść z domu to ja bym nawet czasem wyszła, ale nie tam gdzie on chce. Mnie by kusiły wystawy np. malarstwa, wieczór z poezją czy muzyka śpiewaną. Mógłby byc koncert np. muzyki klasycznej, jakieś warsztaty typu ezoteryki czy rękodzieła. Nie chodzę bo samochodu nie mam, a auobusami z przesiadkami jeździć nie będę...Za nic...
araksol
16 listopada 2014, 15:10oczywiście poezją śpiewaną
Windsong
16 listopada 2014, 13:07Zazwyczaj mam dokładnie takie samo podejście do wyborów jak Ty, ale że mieszkam na wsi i znam kandydatów, a sytuacja wymaga drastycznych zmian ... to idę ;)
araksol
16 listopada 2014, 14:42tak bywa też bym poszła...