Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piątek...


Wczoraj wstaliśmy przed dziesiątą, bo przyjechał kurier z książką o hipnozie. Nie czytam jej jeszcze, bo nie skończyłam tej o kontaktach z duchami, ale cieszę się, że już dotarła. Później był listonosz i przyniósł następną książkę. Dzień przeszedł spokojnie i był z gatunku tych pozytywnych. Zrealizowaliśmy wszystko co było zaplanowane z wyjątkiem prania koca. Nie miałam niestety gdzie go wysuszyć. Najważniejsze, że Krzyśkowi udało się skopać drugą część warzywnika, bo mnie to gryzło. Zamówiłam też farby do szkła i deskę do pisania ikon, bo kurs coraz bliżej. Jeszcze tylko muszę jechać wcześniej go opłacić.

Dziś Krzysiek poszedł już do pracy. Musiałam wstać sama, nakarmić stado i zrobić sobie kawę. Po trzech tygodniach lenistwa nie było to łatwe. W dodatku musiałam wstać wcześnie ze względu na kuriera. Z trudem usłyszałam budzik. Teraz siedzę spokojnie i planuję co będę dziś robić. Na pewno będzie jak co dzień medytacja i Reiki. Ostatnio sporo medytuję. Czasem to dwie medytacje w ciągu dnia, a czasem jedna, ale dłuższa. Zauważyłam, że jest to dla mnie korzystne, bo  wprowadza mnie w dobry nastrój - wycisza mnie i relaksuje. Rozszerzone zabiegi Reiki również dobrze mi robią. Mam więcej energii i werwy. Dziś rano już się trochę poruszałam. Były to ćwiczenia chińskich cesarzy. Ćwiczyłam 20 minut. Po południu mam zamiar wreszcie się zabrać za chlebak. Czas położyć podkład i wybrać serwetki. Wieczorem będę znowu czytać. Jak ja lubię takie monotonne, spokojne dni bez wyjazdów i innych tego typu aktywności. Wiem, że niektórzy padli by z nudów, ale nie ja...

  • Dorota1953

    Dorota1953

    23 października 2015, 20:38

    Medytacje bardzo pomagają i wyciszają :)

    • araksol

      araksol

      23 października 2015, 21:59

      tak to prawda...

  • gilda1969

    gilda1969

    23 października 2015, 10:10

    Też lubię takie dni, kiedy niczego nie muszę, a tylko wszystko mogę, szkoda, że tak się rzadko to zdarza. O medytacjach to już dawno zapomniałam, kiedyś być może też wrócę. Ładnie skopany ogródek, brawo dla Krzyśka:)

    • araksol

      araksol

      23 października 2015, 11:06

      Coś za coś. Ja wybrałam takie życie kosztem pieniędzy. Nie pracuję na etacie i ciągle mam braki finansowe.

    • gilda1969

      gilda1969

      23 października 2015, 11:13

      Pracując na etacie też można mieć braki finansowe, ma je większość ludzi chodzących codziennie do pracy. To nie jest więc żaden wyznacznik. Wolne zawody są często "wolne" tylko z nazwy, tak samo jak własne firmy, co dają człowiekowi niezależność (brak szefa), ale zabierają inną wolność. Zawsze jest coś za coś w życiu:) Normalka.

    • araksol

      araksol

      23 października 2015, 11:51

      Tak to prawda. Całe życie byłam wolnym strzelcem. Kiedyś robiłam horoskopy i układałam krzyżówki. Pisałam też jako wróżka do czasopism. Pieniędzy nigdy z tego dużo nie było, ale ja sie do pracy na etat nie nadaję. To dla mnie katorga i olbrzymi stres

    • araksol

      araksol

      23 października 2015, 23:28

      a jednak wybrałam, bo dla mnie pieniądze nie są najważniejsze. Leniem raczej nie jestem po prostu lubię robić te rzeczy które sprawiają mi przyjemność i na szczęście mam ta możliwość. Nie będe tyrać i wyrzekać sie życia prywatnego po to by coś ekstra sobie kupić.

  • Alianna

    Alianna

    23 października 2015, 09:25

    Też lubię takie życie, ale dla mnie to towar deficytowy ;-)))

    • araksol

      araksol

      23 października 2015, 11:06

      :)