Przedwczoraj spadł śnieg i wczoraj jeszcze leżał. Krzysiek rozpalił w piecu dopiero o 15. Była awantura, bo zmarzłam. Jemu oczywiście ciepło. Wczoraj trochę podziałałam artystycznie. Po południu namalowałam akwarelami kota. Wyszedł nawet podobny do oryginału choć portretu nie malowałam. Kot będzie na bazarek. Dziś namaluję następnego. Obrazki kotów się nieźle sprzedają. Chodzi za mną pejzażyk olejami, ale w pracowni znowu zimno przez ten śnieg i nie bardzo mam odwagę działać. Powinnam też wreszcie zabrać się za te jajka decoupage. Serwetki wybrałam. Będzie okazja poćwiczyć konturówkami, bo ładnie na jajkach wyglądają. A kiedy opowiadania? A powieść? Czasem mam wrażenie, że za dużo mam tych pasji, że za dużo rzeczy mnie kusi. Zbyt dużo działam...Wieczorem zrobiłam kartki...
Dorota1953
21 lutego 2016, 21:49Kartki bardzo fajne :) Musiałaś czekać na rozpalenie w piecu na Krzyśka ? Sama nie mogłaś ?
araksol
21 lutego 2016, 22:01Mogłam ale on się złości jak palę , bo ponoć za dużo patyków używam
Dorota1953
22 lutego 2016, 06:06Lepiej według mnie by było posłuchać jego wymówek niż marznąć.
araksol
22 lutego 2016, 12:11może i tak ale ja spokój lubię
Dorota1953
22 lutego 2016, 13:13Przecież napisałaś, że awantura była, to kto ją zaczął ??????
araksol
22 lutego 2016, 13:17ano ja...
Dorota1953
22 lutego 2016, 13:35Dlatego ja pewne rzeczy robię sama, a jak małżonek zaczyna się złościć, to mu mówię : przecież cię prosiłam. Nie zrobiłeś, to ja zrobiłam tak jak umiałam. Jak ci nie odpowiada, to rób sam. Zapewniam Cię, że następnym razem zadziała szybciej i to bez awantury :)
araksol
22 lutego 2016, 13:38może i masz rację...
jasia242
21 lutego 2016, 14:01Miłego tworzenia. Pozdrawiam
araksol
21 lutego 2016, 16:29dzięki...