Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piątek


Gazanie do donicy jednak kupiłam. To już zdecydowanie koniec na ten sezon.

W zeszłym roku wsadziłam po raz kolejny chrzan. Tym razem ładnie wzszedł i nawet rośnie. Są dwie kępki liści. Miejsce chyba mu pasuje. W tym roku go już nie podlewam.

Zaczęły się żniwa. Tyle wiem ale w tym nie uczestniczę. Trochę szkoda, bo jako dziecko i nastolatka lubiłam ten nastrój, tą goraczkę. Najpierw w domu w Będzinie. Niby my nigdy pola nie mielismy ale sasiedzi mieli i żniwa dotyczyły pośrednio tez mnie. Na mojej ulicy była młockarnia i wozy wtedy konne tylko kursowały. Później żniwa pamietam w Kamesznicy. Tam prawie wszyscy mieli coś obsiane. Praca tam była ciężka, bo jeszcze trzeba było wdrapywac się pod górę. Koło domu rodziców była droga prowadząca w góry i furmanki nią jeździły. Konie był masywne i bardzo zadbane. Musiały być potężne, bo teren ciężki. Droga w góry była stroma. Ja teraz niby już nie mam ze wsią nic wspólnego ale nadal nią zyję. Sledzę kiedy sianokosy, kiedy sadzenie kartofli i kiedy żniwa czy wykopki. Tak mi chyba zostanie. Zycie po miejsku mi nie pasuje. Bardzo żałuję, ze domu w Kamesznicy już nie ma. Dobrze by mi tam było... Krzysiek wychowal się na wsi. Dla mnie to zaleta. Nie wyobrażąm sobie miejskiego faceta, który nie wie jak pracować widłami.

Anki coraz blizej i według przysłowia będzie szansa na chłodne noce i poranki. Lato trwa ale niektóre ptaki juz odlatują. Teraz pora między  innymi na kukułki, czajki, bataliony, rybitwy rzeczne. wczoraj był fajny chłodny dzień i było też sporo deszczu. Dziś znowu przypieka...

Sebastian pojechał i jest spokój.

Mruczek po Gentamecynie do oka dostał kataru. Cieknie mu trochę z obu dziurek i czasem kicha. Wszystko zaczęło sie od łzawienia oczka. Podejrzewam, ze w poniedziałek trzeba będzie z nim pojechać do weterynarza. Przy okazji by się zaszczepiło Mikusia. Trzeba mu też obciąć pazury.

spotkania

moje spotkania z weną

nie gardzą wygodną kanapą

układają się miękko

między koniuszkami kocich uszu

a rozciągniętym poplamionym farbami podkoszulkiem

umysł sięga dalekich galaktyk

to spada do otchłani

to z westchnieniem dotyka

magicznej ciszy wspomnień

biorę je w dłonie niech trwają

  • tara55

    tara55

    15 lipca 2023, 05:38

    Pozdrawiam. 🦋