Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela


Niedziela u mnie dzień typu śpiacego, bo śpię do oporu. DZiś też tak było. Noce już nieco chłodniejsze i lepiej mi się śpi. Według prognoz wygląda na to, że największe upałyjuż w tym roku były. Przeżyłam i teraz już moze być tylko lepiej. Sierpień tuż, tuż... Liczę na więcej energii i bardziej pozytywne podejście do zycia.

W przyszłym tygodniu trzeba robić kolejne przetwory. Po pierwsze ogórki, bo na razie mam zrobione tylko 3 kg w musztardzie i 2 kg w curry. Chcę zrobić jeszcze w curry. Trzeba zrobić dzemy brzoskwiniowe lub morelowe i nalewkę z czereśni i brzoskwiń. Dużo przetworów w tym roku nie będzie, bo trzeba wyjeść zapasy. W tym roku muszę koniecznie zrobić leczo i moze sos chiński ale to póxniej gdy juz będzie papryka czerwona.

Ostatnio Krzysiek spotkał kolegę z pracy i wrócił brdzo podniecony, bo kolega ma 3000 emerytury. Oczywiście studzę jego zapał, bo on nawet jeśli będzie miał 2000 to będę zadowolona. Niby miał kiedyś dobre zarobki ale ostatnie lata były słabe i nie zawsze pełny etat. Ja mam mieć teoretycznie emeryturę za rok ale chce dalej pracować. Krzysiek emerytura za trzy lata i juz o niej marzy. Ja pewnie gdybym musiała wyjeżdżać codziennie z domu też bym o emeryturze marzyła. Bardzo się boję tej emerytury Krzyśka, bo dochody nam drastycznie spadną. O jakimś remoncie nie będzie mozna marzyć. Pieniędzy starczy na bieżące potrzeby. Na opał trzeba będzie zbierać i oby zwierzęta nie chorowały. Niby oszczędności troche mamy i jeszcze trochę będzie ale to kropla w morzu.

Krzysiek jest przewrażliwiony jeśli chodzi o jedzenie zwierzat i wścieka sie gdy któreś nie je. Zmusza do jedzenia Mikusia, a koty nosi do miski. Moje koty w większości są juz starsze i apetyt maja zmienny. Nie wszystkie posiłki maja powodzenie. Do miski trzeba nosić Mruczka, bo zbyt wolno reaguje i gdy dojdzie do miski mało jedzenia zostaje. Niby go dokarmiam osobno dobra karmą ale Krzysiek i tak go nosi. Mikusia Krzysiek zamyka w kuchni i każe mu jeść. Wypuszcza gdy zje. 

Co do mnie to nadal żyję na uboczu. Już w podstawówce usłyszałam od nauczycielki, ze jestem aspołeczna i tak faktycznie jest. Mam swój świat i w jego obrebie się obracam. Z ludźmi sie mało stykam. Teraz czytam , maluję, pracuję, medytuję itp. Czasem obejrzę film. Na kontakty społeczne nie mam czasu ani większej ochoty. Krzysiek żyje tak samo choć częściej wychodzi z domu. Moja mama żyje tak samo ale częściej rozmawia przez telefon. Według ludzi jesteśmy chyba dziwni.

Wczoraj oglądałam wybory mister i wrażenia takie sobie. Sylwetki w większości dobre i to tyle, bo juz twarze takie sobie. Na niektórych bym nawet nie zwróciła uwagi gdybym spotkała w realu. Ja lubię typy chłopięce, a wielu panów było w typie męskim z zarostem. Do tego wszyscy wydepilowani, a to dla mnie nie jest seksowne. Podobnie jak układane na lakier i inne ustrojstwa włosy. Za to większość fajnie sie ruszała.