Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sobota


Zdałam sobie sprawę, że znowu jestem nastawiona tylko na pracę i naukę, rozwój. Ogólnie na obowiązki. Za bardzo się spinam i brak mi luzu. W czasie wolnym od pracy i nauki czytam ale znowu coś przydatnego. Na powieści znowu nie mam czasu. Nie mam czasu na malowanie. Nie mam czasu dla Sebastiana ani dla Krzyska. Coś tu jest nie tak. Zycie nie polega tylko na obowiązach. Potrzebna jest równowaga. Inna sprawa, ze znowu trwonię czas na komputer.

Tu plan teraz. Tak chcę by wyglądał mniejwiecej mój dzień w tygodniu. 4 godziny pracy plus 2 nauki/angielski, kurs, czytanie mądrej książki, rysowanie/ 1 -1,5 godzina pracy w domu plus koło domu. 1- 1,5 godziny medytacje, Reiki, afirmacje, joga itd. RESZTA WOLNE i to wolne ma być. W tych 4 godzinach pracy są opowiadania, wiersze, krzyzówki i są wróżby, Reiki dla klientów i inne zabiegi. Są akwarele, bo trochę ich sprzedaję. Jest ewentualne pisanie książek. Mam około 6 godzin do zagospodarowania. To ma być luz.

Koniec. Poddałam się i juz nie będę starała ogarnąć wszystkiego związanego z domem i podwórkiem. Dom był zadbany ale dbało o niego zawsze kilka osób. Gdy mama dbała o plewienie to kosił dziadek i tata albo najemni pracownicy. Gdy mama dbała o babcię to zakupy, leki, pocztę załatwiał tata samochodem. Gdy wszystko było zadbane dbał dziadek i dwie ciocie, babcia. Ja jestem teraz sama. Nic dziwnego, że nie daje rady. Nie będę się poniżać i robić sobie wyrzutów, wpadać w kompleksy. Koniec z tym. Niech zarosnie. Na dodatek mama nie pomaga, pieniedzy nie daje a utrudnia. Mam dość... To samo z remontami. Ten dom należał do rodziny. Dbał dziadek z babcią, ciocia i rodzice. Wszyscy na niego łozyli. Teraz jestem sama. Mam swoją pracę, swoje hobby, swoje życie. Nie poswiecę się. Będę żyć dla siebie, remontować moje i łatać dziury. Nie będę mieć wyrzutów sumienia... To do niczego dobrego nie prowadzi.

Muszę znowu kupić wrzosy, bo moje chyba sie zniszczyły. Wszystkie. Miałam trzy i zimę przetrwały. Załatwił je upał.

Zaczyna się gorączkowy czas u mnie - przetwory, sprzatanie w domu i przygotowanie do zimy ogrodu. Cały wrzesień zejdzie. Od października juz chcę mieć wakacje.. Pierwsze przetwory jutro. To będzie sos paprykowy.