Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek


Miałam kilka dni gdy jadłam węglowodany i wiecej. Bałam sie zważyć, ale gdy w końcu sie odwazyłam okazało się, że przytyłam tylko 80 dkg. Teraz podchodzę do zrzucania wagi z wiekszym entuzjazmem. 

Od jakiegoś czasu znowu ćwiczę jogę. Jest w końcu miejsce, bo choinki nie ma i jest cieplej, bo tak juz od podłogi tak nie ciągnie. Pierwsze dni były dość trudne. Tu bolało, tam ciągneło. Stawy zardzewiałe i nie chciały sie poddawać. Kręgosłup kiepsko chciał się zginać. Mięśnie tez zastane. Trzeba było tygodnia, dwóch żeby wszystko wróciło do względnej normy. Teraz pracuję nad nogami, bo niektóre asany robię z trudem. Jakiś czas temu miałam rwę. Oczywiście u lekarza nie byłam i teraz w czasie ćwiczeń coś tam odczuwam. Staram się wydłużyć czas. Teraz ćwiczę codziennie po około 12 minut. Chcę dojść do 15-20. Ten ponad miesiąc niećwiczenia spowodował mniejsza ruchliwość, wiekszą ociężałość. Znowu z trudem wstawałam z podłogi. Znowu z trudem wychodzę z wanny. Przypuszczam, ze gdyby nie spacery byłoby jeszcze gorzej. brakowało mi jogi. Tego spokoju, który daje.

Przyszedł mi naturalny szafir. Nie jest to oczywiście kamień typu do pierscionka, ale tez jest szlifowany na płasko i dobrze, bo łatwo będzie sie na czakrze trzymał. Teraz będę go umieszczać na czakrze 3 oka. Miałam szafir, ale jakiś czas temu mi przepadł. Nie wiem gdzie. Teraz używałam lapis lazuli albo ametystu. 

Czuję potrzebę wzmocnienia czakry korzenia/1/. Na nia przykłada się kamienie czerwone. Mam kilka w tym granat, koral. Problem w tym, że nie można kamienia nosić przyklejonego. Pomaga też noszenie czerwonej bielizny ale kamienie są skuteczniejsze.

Majeczka od jakiegoś czasu nauczyła mi się leżeć na ramieniu tak jak Mruczek. Wcześniej leżała obok i wystawiała brzuszek. Teraz leży tuz przy twarzy i tuli się. Przyjemność, którą mi daje jest nie do przecenienia. Mogę zrezygnować z wszystkich ludzi w moim życiu, ale z kotów nigdy. Mam od nich tylko przyjemność, słodycz, czułość, przywiązanie. Przykrości nigdy.

***

nie mówię nic nikomu

trwam w ciszy

schroniłam się za murem obojętności

pragnę tylko spokoju

splątane myśli nie niosą ukojenia

coś we mnie krzyczy złorzeczy mąci umysł

jeden głos kolejny i jeszcze jeden

dręczą i zniewalają

apogeum stresu trwa

wiem że już niedługo

liczę dni

jeszcze jeden może dwa trzy

i dusza znowu zanuci subtelne melodie

wyciszy się i poszybuje do światła

niczym latawiec

niesiony ciepłym pachnącym wiatrem

w letni słoneczny dzień

  • alhe11

    alhe11

    17 lutego 2024, 08:37

    Podoba mi się, jak walczysz z ociężałością ciała 🤗 A koty to jedna z największych słodyczy życia ! 🤗😻🤗😻🤗

    • araksol

      araksol

      17 lutego 2024, 09:09

      tak słodycz...:)