Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sobota


Dziś szkoła i kaplica. Nic pewnie nie zrobię, bo czasu braknie. dom zapuszczony i trzeba by ogarnąć albo poprosić pania do pomocy. Moze za kilka dni to zrobię. Ona posprzata dokładniej. Trzeba by ogarnąć łazienkę i kurze pokoj dzienny i meble kuchnia, zlew. Moze drzwi. Krzysiek nie moze wiedzieć. Do ogrodu nikogo nie wezmę. O plewienie mi chodzi. Ostatnia pani, która była przykrywała trawę ziemią zamiast plewić i guzdrała się niemożebnie. To nie na tym polega.

Chyba wkrótce całkiem zrezygnuję z mięsa wieprzowego. Jadałam czasem parówki, gulasz angielski i schab, szynkę, a nawet kiełbasę pieczoną na patykach. Rzadko, ale co mi biedne świnie zrobiły. Niby tak jest świat ułozony, ze jedno stworzenie zjada drugie, ale ja mam wybór i mięsa jeść nie muszę. Moje zdrowie też by zyskało- stawy, serce i układ krążenia. Kiedyś już byłam fishwegetarianką przez ponad 2 lata i czułam sie dobrze, ale przytyłam i było mi zimą zimno. Teraz jestem na tak i mieso chcę zastapić wiekszą ilością ryb. Niby ryb też szkoda, ale z nich zrezygnować nie mogę, bo chodzi o moje zdrowie. na weganizm nie przejdę. Zobaczę jak sie będę czuć. :) Jestem dobrej myśli.

dieta idzie. Nie podjadam i dziś na wadze znowu mniej. Dziś śledzie, jajka i serek wiejski z ziołami.

Mikuś wyrósł na pieska spokojnego i lubiącego spokój. Kazdy niepokój wśród kotów bardzo go denerwuje i od razu jest interwencja, czyli szczekanie i rozganianie. Piesek lubi trochę ruchu, ale poza tym duzo śpi. Jest inteligentny, bo łatwo sie uczy i przylepny. Lubi podgryzać Krzyśka. Czasem bawi się z Kajtkiem. Często za mna chodzi. Ostatnio lubi podwórko i biega jak szalony.

Już na spacery blisko domu chodzić nie mozemy, bo nawet w dzień codziennie chodzi locha z 7 małymi.

antologia w której są moje wiersze. Przyszła wczoraj...