Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sroda


Dieta trwa. Odstępstw nie było ani jednego. WAga spada i dziś znowu mniej. Dziś mija dwa tygodnie.  Spadek około 4 kg. Gdyby tak na koniec maja waga do 85 spadła. Marzenie. Następne to 83 pod koniec czerwca. Jest to jak najbardziej realne. Toby było 20 kg mniej. Już jakiś mały sukces. Dodał by mi skrzydeł. Gdy byłam młoda ważyłam około 54-64 kg. Raz wazyłam przez krótki okres 48 kg i wtedy sie sobie najbardziej podobałam, bo miałam płaski brzuch bez ćwiczeń. Miałam 21 lat. Byłam opalona i miałam kocie ruchy. Mężczyźni się za mną na plaży ogladali. Większość. Wtedy poznałam mojego pierwszego mężą i szybko przytyłam 10 kg. Teraz o takiej wadze oczywiscie nie myślę nawet. Teraz marzę o 63-64, ale nie uda mi sie jej ani osiągnąć ani utrzymać. Musiałbym chyba na diecie jeść z 300 kalorii, a później z 800. To za mało nawet dla mnie. Ja chcę normalnie jeść 1200-1300 kalorii. Teraz jak będę miała 66-69 będę zadowolona. Nie muszę nikogo zachwycać swoim wygladem, bo to raczej niemozliwe w moim wieku. Wszystko dla zdrowia i sprawności. Chcę być niezależna.

Wczoraj przygotowałam dwie ostatnie skrzynki na kwiaty. Obie są w poblizu tarasu. Trzeba było wyplewić i dosypać dobrej ziemi. Na warzywa została teraz tylko jedna skrzynia. Starczy. Teraz tylko kwiaty kupić. Moze dziś. W poniedziałek wyplewiłam kawałek rabaty na podwórku. Zostały jeszcze dwa miejsca, ale nie wiem czy nie będzie konieczne użycie Randapu. Kupię go dziś. Na razie spróbuję wyplewić co się da. Do tego moze zrobię wsiewki trawy na podwórku, bo sa łysinki. Jutro już chyba ciecie płyty i rozdrabnianie sekatorem sterty wyciętych gałęzi. Piątek by był na wycinanie drogi do szamba. Sobota, niedziela odpoczynek i planowanie prac na kolejny tydzień... Jest pilne spalenie suchych plewionek i potarganie papy do worków. Mam do wyrzucenia pól pokruszonego eternitu i nie wiem co z tym zrobić.

Mam trzy hortensje z czego 2 kwitły. Jedna była biała i jedna bladoniebieska. Tą biała rozmnozyłam z patyka. Kwitła niezawodnie od kilku lat. W tym roku zmarzła. Sterczą suche patyki i jest tylko jeden zielony nowy ped, ale nie wiem czy coś będzie kwitło. Nie wiem co z tą niebieską. Mam też pnącą kilka lat, ale nie raczyła zakwitnąć do tej pory. Nie wiem co jej nie pasuje. Lubię hortensje i nie wiem czy jeszcze rózowej nie kupię kiedyś. 

Jestem po drugiej dawce szczepienia na tężec. Jeszcze jedna po pól roku do roku. Obyło się bez problemów, ale wcześniej zostałam zbadana, bo przecież byłam przeziębiona. Po trzech szczepionkach jest 5 lat odpornosci. To dla mnie cenne, bo w ogrodzie pracuję i o zabrudzenie rany ziemią nietrudno. Znajoma mojej cioci zmarła na tężec, bo skaleczyła ją róża. To było bardzo dawno, ale boję się tej choroby.

Działam na nowym laptopie. Super jest... Czyściutki, sprawny i szybki...

S jedzie :)