Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek


Wczoraj było chłodniej i od razu mi sie lepiej ćwiczylo. Zrobiłam znowu podejście do szpagatu, bo mata mi się nie kleiła do ciała. Brakuje okolo 20 cm i mniej być nie chce. To frustrujące. Podobnie jak to, ze sama jeszcze o zgrozo nie robię pyska krowy z jednej strony. Gdy Krzysiek mi ręce dociągnie, nakieruje to sie łapię. Sama jakoś trafić nie mogę. Jak tak dalej pójdzie to rok mi zajmie dojście do celu. Pójdzie łatwiej gdy lato sie skończy, bo nie znoszę ćwiczyć w upały. Trąba ze mnie, a nie instruktorka jogi. Ot co...

Dziś ma przyjść dywan. Krzysiek jest wściekły, ze kupiłam i zagroził, ze go nie pomoze mi rozłozyć. To, że stary byl w plamy i utytłany jak nieboskie stworzenie nie jest ważne. Miał byc i koniec. No zobaczymy. Już się wywrzeszczał gdy kupiłam to jest szansa, że mu przeszło. Często tak reaguje. Najpierw wrzeszczy, wyzywa, a później robi co trzeba. Ja na jego wrzaski nie mam wpływu i na klatwy też. Jestem bezsilna i go nie zmienię. Widziałam jego diagnozę ze szpitala  i tam stoi jak byk agresja słowna. Pozostaje mi jego zachowanie zaakceptować albo odejść. Na razie szukam sposobu na ochronę siebie, bo jednak te wrzaski mnie czasem denerwują. Gdy wrzeszczy zakładam słuchawki. Moze wychodzenie z pokoju jest też jakimś wyjściem?

Ostatnio mało filmów ogladam. Kiedyś byłam maniaczką i ogladałam kasety video całymi godzinami. Potrafiłam załatwić na weekend 10 filmow i patrzeć, patrzeć. Niedługo jednak chyba wykupię znowu Netflixa albo zabiorę się za seriale historyczne. Trochę mi jednak teraz na to szkoda czasu. Za dużo go nie mam... Moze rozsadniej by bylo poczekać z tym do końca sezonu. Sprzatnę juz wtedy wszystko, remonty skończę i prace na dworze. Czasu będzie wiecej.

Ostatnio nie idzie mi też czytanie. Kiedyś byłam zapisana w 4 bibliotekach i dosłownie pochłaniałam książki. Teraz mam napady. Czytam sporo przez jakiś czas, a później przerwa.  Teraz chcę czytać godzinę codziennie. Minimum... Kupiłam książkę o autohipnozie z płytą. Niby miałam hipnozę w szkole, ale nie mam jak nagrać... Chciałam kiedyś pomysleć nad tym...Moze teraz...

Gdy było gorąco strasznie drażnily mnie włosy, bo aż się pociłam. Marzyłam o króciutkim jeżyku. Nie mam jednak odwagi takiej fryzury sobie sprawić, bo pewnie by mi ochota szybko przeszła. Trzeba by poza tym co 3 tygodnie do fryzjera biegać, a nie mam zamiaru. Teraz mam boba. Takiego troszkę dłuższego i chyba przy tej fryzurze jednak zostanę, bo praktyczna jest. Upalów na razie nie zapowiadają, a lato kiedyś minie przecież. W pozostałe pory roku mi nie jest gorąco.

W dwoch poprzednich rywalizacjach tu na Vitalii brałam udział. W ostatniej nie schudłam prawie ale działałam. W tej co jest teraz nie miałam zamiaru brać udziału, bo mam przestój. Jednak wzięlam, ponieważ uznałam, że będę sie bardziej pilnować jeśli wezmę. Motywacja w rywalizacji wzrasta i bardziej sie staram - ćwiczę, dietkuję, chodzę.

  • Saskia76

    Saskia76

    2 lipca 2024, 09:28

    Joga to proces i ćwiczenie nie tylko ciała ale też chociażby własnej cierpliwości i pokory :) daj sobie czas, to nie zawody przecież ;)

    • araksol

      araksol

      2 lipca 2024, 11:07

      ano nie...:)

  • barbra1976

    barbra1976

    2 lipca 2024, 09:26

    Ja latem włosy spinamy, inaczej bym umarła. Żadna trąba nie jesteś, ćwiczysz. Ja właśnie na macie, zaraz odpalam pół godziny.

    • araksol

      araksol

      2 lipca 2024, 11:08

      ja ćwiczę wieczorami...:)