Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
'rajd' rowerowy i wczorajsze menu :D


Miałyśmy wczoraj iść na 'rajd', ale oczywiście za późno wyszłam z domu, za późno doszłam do koleżanki po rower, wszystko za późno i takim oto sposobem nie zdążyłyśmy dojechać na zapisy, które trwały od 11 do 12. 
Stwierdziłyśmy, że pojedziemy sobie jakąś swoją trasą. Dojechałyśmy do wielkiej góry i nie było co się męczyć, zlazłyśmy z rowerów i podeszłyśmy na nogach. Przed nami była jakaś trójka ludzi, którzy też podprowadzali rowery. Podchodzimy pod tę górę, a tam grupa ludzi, która na nas czeka. Okazało się, że przez zupełny przypadek dojechałyśmy do tej samej trasy, którą jechali ludzie z 'rajdu'. To się dołączyłyśmy i jeździłyśmy z nimi. 
Mieszkałam w mojej mieścinie 19 lat i w życiu nie byłam w miejscu, przez które później przejeżdżaliśmy, to aż niewiarygodne! 

Wczorajsze menu (nie mam zdjęć wszystkiego, a właściwie większości)

Śniadanie: owsianka z plastrem ananasa
Przekąska: banan
Obiad: pierś z kurczaka; szparagi; buraczki; kasza jęczmienna; sos pieczarkowy


Kolacja: kromka chleba, serek wiejski; kilka truskawek

Grzechy: butelka wina białego wytrawnego
Tak to jest jak się spotyka z koleżankami po kilku miesiącach niewidzenia się. Dobrze, że tylko na winie się skończyło. :)
  • stoneczka

    stoneczka

    5 maja 2013, 18:44

    ja też zawsze jak spotykam się ze znajomymi to jakieś %% są. :D

  • granolaa

    granolaa

    5 maja 2013, 11:55

    Hahaha, ale z Ciebie rajdowiec ;). A wino wytrawne podobno nawet przynosi jakieś korzyści dla zdrowia (tylko może nie aż cała butelka :D)

  • Anowela

    Anowela

    5 maja 2013, 10:53

    semantyka to inaczej znaczenie tylko ze mądrzej brzmi >.< hahaah dobry zbieg okolicznosci :)