Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Walczę i się nie poddam


Dzisiaj wtorek. Rano 104,3 kg. Od ostatniego ważenia wczoraj tylko 200g mniej, szału nie ma, jednak to najniższy wynik od mojego nowego odchudzania w listopadzie 2019. Wczoraj nic nie ćwiczyłem. Zjadłem ok. 1540 kcal.

Dzisiaj łosoś, bułka wiejska z ziarnami z Lidla, smoothie 250 ml (o 8.00 rano) oraz o 16.00 kolejna bułka z ziarnami z Lidla plus twarożek ze szczypiorkiem Grani. Łącznie: 1198 kcal. Może jeszcze ciut zjem. Góra do 1500 kcal. Byłem po pracy godzinę na siłowni. Głównie nogi i ramiona. Po siłowni pojechałem na basen. Miałem problem z zejściem po schodach z szatni. Wyglądało to tak, jakbym był nagrzmocony, jednak to tylko efekt siłowni. Pływałem ok. godziny, na przemian żabka i kraul. Lubię pływać, mam kartę pływacką o jedenastego roku życiu. Jutro kolejne ważenie. Chciałbym, żeby znowu spadło.

Mój wykres z Vitalii od początku listopada wygląda tak:

Na końcu nałożyły się daty. Ale trend jest ok, prawda?

  • mania_211

    mania_211

    26 listopada 2019, 23:24

    Czasem waga płata nam figle, może warto chwycić za miarkę :)

    • archange

      archange

      26 listopada 2019, 23:50

      Rozwiń z tą miarką.

    • mania_211

      mania_211

      28 listopada 2019, 08:23

      Głownie po utracie waga robi przestój a spadają centymetry. Masz sporo ruchu tym samym rzeźbisz ciało więc bardzo prawdopodobnie, że mimo że waga stoi to uciekają cm.

    • archange

      archange

      28 listopada 2019, 08:48

      OK

  • BigFatGirl

    BigFatGirl

    26 listopada 2019, 21:59

    Waga nieraz to wrog, nie warto zwracac na nia za bardzo uwagi. Trzymam kciuki za dalsza walkę

    • archange

      archange

      26 listopada 2019, 22:09

      Dziękuję :)