Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
trzy - zero dla mnie!


Trzeci dzień zaliczony!:) Wszystko ładnie, pięknie, zdrowo, kolorowo ;) 

Wiem, wiem, co to za sukces i jaki to wyczyn jeść zdrowo przez trzy dni. 

Wiem, wiem, niewielki.

Ale dla mnie to coś. Cieszę się z każdego dnia, który mogę zaliczyć do udanych. Nie zakładam, że dieta, czy zdrowe odżywianie trwa miesiąc, dwa, pół roku czy rok. Liczy się każdy dzień, mozolnie kroczek za kroczkiem zdobywany cel główny.

 

Obiecuję sobie z dnia na dzień "jutro będzie dobrze, jutro będę zdrowo jeść". Nie martwię się o to, co za tydzień, za miesiąc. Nie, dzień za dniem.

Przypomina mi się, jak uczyli nas w trakcie zajęć o alkoholizie i terapii, że uzależnieni żyją tu i teraz. Tylko dziś się liczy. I trochę funkcjonuję na tej zasadzie. Przynajmniej w kwestii jedzenia. Krok za krokiem. Wczoraj do mnie już nie należy, nic nie zmienię. Jutro nie wiem, co będzie i nie jestem do końca w stanie przewidzieć. Ale "dziś" mogę w miarę kontrolować, starać się, walczyć z pokusami.

I tak z dnia na dzień wygrywam. Nie zakładając pięknych, wzniosłych celów. 

Powolutku, pomalutku.

Dzień za dniem.

A jakby ktoś mi nie wierzył - menu:

śniadanie: trzy kromki chleba razowego z masłem, serem żółtym i rzodkiewkami

II śniadanie: papryka, serek Bieluch z przyprawami

obiad: makaron pełnoziarnisty z tuńczykiem, cebulką i marchewką

podwieczorek: koktajl pietruszkowy

kolacja: zapiekanka z kaszy gryczanej z cukinią, oliwkami, kukurydzą i suszonymi pomidorami, pomidor