Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Let's go!


No więc tak. Gdy byłam w zespole tanecznym nie musiałam bać się o swoją wagę, jadłam co chciałam i ile chciałam bo wiadomo było że zaraz to wszystko spalę. Ważyłam zawsze nie więcej niż 50 kg. Od gimnazjum zakończyłam niestety swoją przygodę z tańcem. I oczywiście udzielałam się na zawodach itp. nadal byłam aktywna ale już nie tak jak kiedyś. Nadal jadłam to co chciałam, oczywiście rezultat tego był taki że idąc do liceum ważyłam 67 kg ;/ Czułam się okropnie, nie mogłam patrzeć na siebie. Stosowałam różne diety ale efekt jojo niestety był... w ferie zbuntowałam się i zaczęłam się odchudzać. Schudłam z 3-4kg. ale znowu był efekt jojo. Byłam na siebie mega zła.. Jedyną deską ratunku był dla mnie post. Postanowiłam sobie że ni ebędę jadła żadnych słodyczy ani fast-foodów. Po 1.5 miesiącu przed wielkanocnym śniadaniem zważyłam się i wyskoczyło mi 60 kg! Byłam zadowolona, ponieważ jadłam białe pieczywo i wszystkie inne produkty wysokokaloryczne (prócz słodyczy i fast foodów). Po świętach jak to po świętach przytyło się z 3 kg.. dlatego chcąc ładnie wyglądać na wycieczce do francji od maja zaczęłam się porządnie odchudzać. oczywiście nie obyło się bez tzw. chwil słaboście, tylko dla niektóry te "chwile słabości" to 1 czekoladka albo 1 batonik albo hamburger. Dla mnie to niestety 3-4 kg. w 3 dni :( W takich chwilach zachowuje się jak bulimiczka i jem wszystko mimo że zaraz mi miałby brzuch pęknąć to i tak jem.. a później wieczorami zadaje sobie pytania "dlaczego to zrobiłam? co mnie opętało? a co by było gdybym tego nie zrobiła?"
 Pod koniec maja ważyłam 55 kg. mimo tych napadów. Oczywiście moja sała rodzina była pod wrażeniem jak wyglądam.. ale ja nadal nie czułam się dobrze.. Podczas tygodniowej wycieczki schudłam kolejne 2 kg. do dawało w sumie 53kg. i wtedy czułąm się jak w niebie. Aczkolwiek znowu później miałam napad i przytyłam do 56. Do tej pory pluję sobie w twarz... W dniu dzisiejszym (oczywiście po odchudzaniu i ponownym napadom) ważę 56,5 kg.
18 lipca wyjeżdżam na wakację i chciałabym ważyć 50 kg.. wiem wiem to może ciut malo ale chcę troche mieć kg na zaś w razie napadów. A że ja nie potrafie ograniczyć się do zmniejszenia ilości jedzenia tylko wpadam ze skrajności w skrajność postanowiłam przejść na regorystyczną dietę kopenhaską. Wiem że tylko w taki sposób schudnę. Trzymajcie kciuki! Od jutra start! I jakby ktoś by chciał zacząć ze mną to zapraszam, zawsze lepiej z kimś niż samemu :)
Pozdrawiam. Aśka.
  • Ewelina2344

    Ewelina2344

    28 czerwca 2011, 22:47

    Powodzenia ;)

  • mariolos8

    mariolos8

    28 czerwca 2011, 21:58

    powodzenia, choć ja bym ci radziła mniej rygorystyczną dietę skoro masz takie problemy z efektem jojo. ale skoro już się nastawiłaś to nie ma cię co zniechęcać. powodzenia i miejmy nadzieje, że z vitalią to będzie Twoja ostatnia dieta ;p bo gdyby nie ta strona to już bym dawno pewnie przeszła efekt jojo na wszystkie możliwe sposoby hehe ;p tak więc ona pomaga :D

  • asiek7890

    asiek7890

    28 czerwca 2011, 21:20

    Problem tkwi w tym że jeżeli nie mam rygoru że to mogę jeść a tego nie to zaczynam sobie odpuszczać :( i efekt jest taki jaki jest... coś nie tak jest z moją psychiką wiem o tym ;/

  • figlarnaa

    figlarnaa

    28 czerwca 2011, 21:05

    zadnej kopenhaskiej... bo wtedy dopiero bd miala efekt jojo.:| nie polecam.... ogranicz jedzenie..zmien chleb na wase....ruszaj się...pij duzo wody..zadbaj o siebie a nie jakies beznadzieje diety...!!! nprawde badz rozsadna rob to z glową;]