Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
przyjaciel - kochanek - mąż???




     Boję się o swoją wagę ... niby trzymam się, ale zwolniłam ostatnio narzucone sobie tempo i wstrzemięźliwość. Gdybym trzymała się jak na początku na wadze byłoby zdecydowanie mniej.

     Ostatnio z niepokojem zaobserwowałam chęć i ciągotki do chleba! Koniecznie muszę wziąć z nim rozwód, odciąć się ... na razie staram się mieszać sałatki, a za pieczywo (biały chlebek) kupuję jedną grahamkę i  z reguły jest ona moim śniadaniem, oczywiście łączę ją  z serkiem kanapkowym i np. pomidorem.

     Walczę też     z płynami, bo na prawdę za mało piję płynów. Nie wierzyłam w zbawienny wpływ herbat, ale jednak waga ładnie mi znika i stabilizuje się wypróżnianie ... nie mam z tym żadnych kłopotów. 
Ustaliłam co następuje:
po przyjściu do pracy - w domu nie zdążę
a) 7:00 - do pierwszego śniadania normalna herbata, lub mięta z mojego ogrodu ...
b) 8:00 - zielona liściasta
c) 10:00 - Pu-Erh czerwona z cytryną - moja ulubiona
d) 13:00 - przeważnie jeszcze raz zalewam, lub dolewam wody do czerwonej herbaty; 

     W domu to już wiadomo inaczej, ale w pracy o tych porach mniej więcej pije się herbaty, bądź kawy, a że ja nie pijam kawy, więc postanowiłam trzymać się mojego planu. Często jest tak, że jak już siedzę nad papierami zapominam o wszystkim i już jest 15 ...

    To tyle jeśli chodzi o płyny, jeśli chodzi o jedzenie, nie mogę się doczekać nowalijek, owoców sezonowych - choć niestety z tym drugim będzie w tym roku krucho!

        Co do sytuacji w domu - atmosfera jako tako. Powiedziałabym, że jest letnio! Byliśmy w sobotę na grilu u znajomych, bawiłam się bardzo dobrze. Nie pisałam Wam wcześniej, jest w okolicy taki jeden sympatyczny, podoba mi się, nie ukrywam, że z wzajemnością. Nic nie robię w tej sprawie, ponieważ mam zasady - jak jestem z kimś to jestem, jeśli mam być z kimś innym odchodzę i dopiero wtedy buduję nowy związek. Poza tym, muszę uporać się z moimi problemami i stanąć na własnych nogach, a co będzie dalej czas pokarze. Jedno jest pewne takie niewinne flirtowanie jest bardzo przyjemne... i CHOLERNIE KUSI ... Nie gwarantuje Wam, że jak zostałabym z nim sam na sam czy nie pocałowałabym go?! 
     Straszne, już nie czuję przyjemności z obcowania z mężem, chyba zwariowałam. Po tylu przykrościach, może to moja podświadomość chce dać mi jakieś sygnały? Pokazuje czego mi brakuje? Każdy człowiek dąży do tego, żeby kochać i być kochanym, to jest naturalne. Ja z perspektywy czasu i doświadczeń wiem, że miłość to nie tylko ochy i achy, trzeba umieć ze sobą rozmawiać, i przede wszystkim być ze sobą na prawdę. W moim małżeństwie to mi się podoba, tak dobrze czytacie - mój M wraca do domu, razem z synkiem siadamy do stołu, jemy obiad i rozmawiamy o całym dniu. On opowiada mi wszystko, zresztą zawsze tak było. Jest szczery i nie oszukuje mnie. Tak mi się od razu nasunęło - moja koleżanka (którą obecnie zastępuję bo urodziła maleństwo) ma okropnego męża. Nie dość, że mają już teraz trójkę dzieci, to on ma jeszcze trójkę w terenie, a w sobotę widziałam go na zabawie z małolatą! Szok żona urodziła 2 tygodnie temu ... ostatnio komentarz rzucił w sklepie do mojej głównej księgowej  (a żona stała obok) - ładne robię dzieci! A ja narzekam na mojego ... w porównaniu z takim jest złoty ... 

Trochę chaotyczny ten mój wpis, ale mam nadzieję, że dotrwacie do końca. Uciekam na łąkę z psiakiem i synkiem - trzeba zaliczyć dzisiejszą porcję sportu



 **********BUZIAL************
  • magpie101

    magpie101

    24 maja 2011, 15:33

    Fajnie jest byc kochanym i kochac kogos ale w zyciu codziennym milosc powszechnieje i wypala sie przez codzienne problemy. Co do meza to wiesz co masz ale z drugiej strony nie mozesz cale zycie zyc w przekonaniu, ze nie jestes szczesliwa. Czy Ty masz dzisiaj imieniny? Jesli tak to wszystkiego najlepszego! I pilnuj sie z dietka, nie daj sie i pokaz wszystkim, ze potrafisz!

  • livebox

    livebox

    24 maja 2011, 08:57

    No właśnie...trudno zrozumieć, czy kochasz męża, czy nie, czy chcesz z nim być, czy nie..

  • julka945

    julka945

    24 maja 2011, 01:35

    ehh, pewnie że doczytałyśmy ;) wiesz co ja to zawsze mimo wszystko lubie Cie czytać.. nie ważne czy piszesz o sukcesie czy porażce.. takie ciepło bije od Twoich wpisów... eh, ja niestety też coś ostatnio do chleba mam, ale walcze.. codziennie. tez zawalam ostatnio ale nadszedł w koncu czas aby się ogarnąć. walczymy kochana!:)

  • MissLazy

    MissLazy

    23 maja 2011, 19:38

    Na obecne ciepłe dni, robię sobie taka mieszankę herbacianą: zielona, mięta, z bratka i z pokrzywy. Wrzucam wszystko do jednego dzbanka i zaparzam. Popijam to cały dzień. Oczywiście nie słodzę, bo gorzkie lepiej orzeźwia ;) Pozdrawiam.

  • truskawa1983

    truskawa1983

    23 maja 2011, 18:43

    Do szczescia trzeba dwojga... Jezeli cos sie wypalilo i nie ma sznas na poprawe to uwarzam , ze skzoda nerwow obu osob i lepiej sie rozstac... Wspolczuje kolezance z tym "dzieciorobem" ... Co do diety to bez motywacji nic nie pojdzie... Tak mysle.. Buziaki