Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
update


cześć Vitalijki,
jak się macie? Staram się Was czytać choć ostatnio przyznaję się bez bicia, zaniedbalam Was troszkę, ale postaram się to szybko nadrobić. Nie mam za wiele czasu, zaczęłam pracę w szkole (na zastępstwo na rok), ale zawsze to coś:) trochę stresów na początku oczywiscie bylo, ale dzieciaczki fajne i jest ok;)
Poza tym wakacje szybko mi się skończyły. WE Wloszech byłam, bylo fajnie -choć Mała rozrabiała, pokazywala różki i miała swoje zdanie, zawsze przeciwne do mojego:D ale było ciepło, był basen w ogrodku, upały, slońce, trochę burz, piękne widoki, pyszne jedzonko itp itd;)
Potem były też wakacje nad Bałtykiem z moim Ukochanym -to byly najlepsze wakacje w moim życiu -po prostu było cudownie, bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Poznałam też jego rodziców w końcu, bo byliśmy u niego na weselu kumpla. Też było super;)
No ale potem był koszmar jak przyszło sie nam pożegnać, straszliwie siie poryczalam i w ogole..... Myślalam, że sie znow przyzwyczaję, że widujemy się co drugi weekend, ale skądże! Po każdym weekendzie i pożegnaniu ja beczę jak glupia, tesknię i czuję się paskudnie bez Niego. Ostatnio byłam znowu u Niego na weselu Kuzyna - spodobałam się jego babciom, ciociom (bo rodzicom to już ostatnioo:) i ogólnie bardzo fajnie było.... Babcia powiedziała, że chciałaby jeszcze zatanczyć na naszym weselu, sąsiad jego rodziców, który siedzial obok na, stwierdził rozmawiając z jego mama, że niedługo ona bedzie musiała zacząć szukać sali.... :)
.Jak się żegnaliśmy to ja ryczałam jak beksa, on po raz pierwszy też miał łzy w oczach i widziałam, że naprawdę ciężko było mu się ze mną pożegnać. Na razie ma kontrakt do marca w swoich stronach -ponad 300 km od Krakowa i nie ma jak się przenieść do mnie, ale też w krk nie ma za bardzo pracy w jego branży -budownictwo.....:( wczoraj jak wrócilam od niego to jeszcze byli moi rodzice w krk to bylo w miarę ok, a potem jak pojechali to leżałam na lóżku i wyłam z żalu i smutku. Wiem, wiem, powiecie, ze głupia jestem, ale to było silniejsze ode mnie, jak tylko pomyslałam sobie o nim to łzy same leciały, że jest tak daleko ode mnie...Nie wiem co mam zrobić, żeby tak się nie rozklejać za każdym razem -macie jakiś pomysl? dziś jest lepiej, ale dzień pożegnania jest okropny, juz ze 2-3 h przed rozjazdem czyli jak wciaz jestem z nim, mam żołądek w gardle i ochote ryczeć, a jak juz wroce do Krakowa do siebie to czuje taka ogromna pustke i siedze w pokoju i rycze bo chcialabym zeby byl tu obok mnie i ostatnio tak jest zawsze, dopiero na drugi dzien jest lepiej, ale dzien rozstania jest koszmarny, choc wiem, ze On mnie kocha, że swiata poza mna nie widzi, że chce spedzic ze mna reszte zycia (tak, tak powiedzial to!!!a;e oswiadczyn jeszcze nie było:)

a teraz do rzeczy, bo to pamiętnik o odhudzaniu a ja piszę i piszę o prywatnych sprawach....a więc po wakacjach wszyscy mi zaczęli mówić, że schudłam więc kiedyś w końcu po jakiś 3 miesiącach przeprosilam się z wagą i  zważylam się: bylo -4 kg od maja/czerwca więc niezły sukces przez wakacje, skoro ja nic specjalnego nie robiłam żeby schudnąć, zero ograniczeń, lody, pizza, owoce, warzywa i w ogóle zdarzaly sie niezdrowe bardzo niezdrowe rzeczy.....Miałam zacząć ćwiczyć, ale jakoś się nie mogę zebrać, na początku stresowałam się pracą, dużo było przygotowań, pisania różnych dokumentow itp, dużo wtedy spałam też, a od ubiegłego tygodnia walczę z przeziebieniem. We czwartek,, piątek było lepiej, pojechałam na to wesele, a dzis wieczorem znowu mam 37.1 i gardlo trochę boli.... rodzice śmiali się, (bo w poprzedni weekend też tak miałam: w piatek kiepsko sie czułam, w weekend dobrze -widzialam się z moim G, a w poniedzialek tez 37.1) że jak widzę się z G. to jestem zdrowa, a jak go nie ma przy mnie to od razu chora.... i tak w kolko się kreci, weekendy z G, potem praca, a od pazdziernika bedzie wiecej pracy bo dojdzie szkola jezykowa...
dobra kończę idę odsypiać to weselicho, bo bawiliśmy się do 5 rano, a potem po 7 miałam pks do krakowa więc spałam parę godzin w autobusie i to wszystko:D
Dobranoc!!!!!
  • chocobunia

    chocobunia

    30 września 2013, 23:03

    dziękuje! fajnie,ze wróciłaś taka zakochana i szczęśliwa będziesz mieć power do dalszej walki :))))))

  • heyjules

    heyjules

    23 września 2013, 23:51

    jak to fajnie czytać, że jesteś taka zakochana :) przypominam sobie początki z moim mężem... tak, mężem, a gówniara ze mnie ;) mam 22 lata i niedawno wyszłam za mąż, za faceta z którym jestem 5 lat :) on ma lat 30, i również na G. widać sami dobrzy mężczyźni na to gie... hehe :) a wracając właśnie, to początki były tak samo zakochane, i aż mi się buzia uśmiecha, jak czytam to co piszesz :) fajnie tak kochać - nie przestawajcie :) może uda Wam się jakoś pogodzić związek na odległość :) mam nadzieję, że bez większych zgrzytów. pozdrawiam :)