Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
słodka sobota...


Na szczęście słodka tylko pod względem lenistwa. Może nie najlepsze rozwiązanie na wolny dzień, ale czułam, że tego bardzo potrzebowałam. Jutro niedziela, a dla mnie niedziela to dzień pracowity, przygotowuję się na cały tydzień. Przede mną zadanie bojowe jutro. Myslałam, że zacznę dzisiaj, ale jestem już zmęczona. Co do diety to o dziwo jem niskotłuszczowe potrawy. Choć muszę przyznać, że nadal dieta to tylko 70% wykonanej dziennej normy. Brakuje mi zup, ciepłych, delikatnych. Napisałam już o tym do swojej konsultantki. Jutrzejszy dzień pod względem diety zapowiada się rewelacyjnie! Widziałam już plan na jutro i nie moge sie doczekać śniadania. Piję mniej kawy, za to tę poranną słodzę i delektuję się każdym łykiem, bo wiem, że już słodzonej przez cały dzień nie wypiję... Czuję, że mam kontrolę nad tym co jem, na szczęście nie ma w lodówce żadnych kuszących posiłków, no, może za wyjątkiem suszonych owoców, które rewelacyjnie zastępują mi słodycze, podobnie zresztą owoce tak na mnie działają... W zasadzie to najbardziej martwię sie o ruch. W tamtym roku ćwiczyłam dość systematycznie, choć niezbyt intensywnie, ale wiem, że dzięki temu przez cały rok nie przytyłam ani kilograma!!!Dla osoby, która przez ostatnich kilka lat tyla po kilka ładnych kilogramów rocznie to naprawdę jest sukces!!! Kończę i zaraz idę sobie spać. Jutro nowy dzień i nowe wyzwania.