wstaję 5.30 i nie wyrabiam się
fatalny lakier do paznokci kupiłam, nowy a jakiś taki rzadki
skórki pomalowane i mazał sie okropnie więc zmyłam
czasu na inny nie było
i tak straciłam 25 minut
o losie a chciałam ładnie wyglądac w pracy a nie jak zaspana nimfa
najważniejsze, że makijaż się udał
bo ostatnio codziennie robię
dbam o siebie
bo jak mówią w mediach " ładnemu, zadbanemu, zgrabnemu łatwiej w życiu"
i to prawda :)
kilogramy tłuszczyku nie śmiałam skontrolować
bo weekend jak to zwykle bywa obfitował w słodkie
np takie faworki zwane chrustem takie leciutkie i słodkie
ze schrupałam kilkanaście...
sałatki też z majonezem były lubię z dokładką <wstyd>
od dziś nowe wyzwania:
więcej pić napoi niż zajadać węglowodanów i tłuszczów!!!
w pracy nawał roboty jak to w księgowości
ale wyrabiam sie i jeszcze do Was zagladam :)
dziś na śniadanie i II śniadanie:
chleb żytni z szynką, pomidor, kap. pekińska, kawałek papryki,
jabłko, kawa, herbata z cytryną
jak dobrze że już poniedziałek
alusia29
26 stycznia 2009, 16:57siemanko :) dzięki za miłe zaproszenie :) Ja też z księgowości i też mam młyn, ale dzięki temu zapomniałam dzisiaj o podjadaniu hihihi.