Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
2 dzień, jakby gorszy


Obudziłam się dziś z praktycznie płaskim brzuchem! Ekstra! 

Polecam gorąco ćwiczenia Ewy Chodakowskiej "skalpel"!

Pobiegłam na wagę i tu też miłe zaskoczenie 65,2 kg, a wczoraj rano było 65,8 kg.

Wiem, że muszę popracować na dietą, ale same ćwiczenia też już wiele dają. 

Posiłki: 

10:30 - 3 kromki białego chleba + masłem i dżemem truskawkowym (domowej roboty) + kawa mała (mleko + cukier dwie łyżeczki) + 100 ml mleka ciepłego (cukier jedna łyżeczka 3,2%)

13:00 - 1/3 ciasta pralinka (kiedyś zjadłabym całe!)

14:15 - 1/3 nektarynki (mam aparat ortodontyczny i jeśli nie mam możliwości pokrojenia owoców to męczę się z nimi niemożliwie)

14:30 - 2 kluski parowane + sos biały

14:40 - 1 ciastko (wafel z nadzieniem karmelowym)

18:00 - jogurt naturalny + 1/2 pomidora (sól + pieprz) + 2 szklanki wody

18:20 - banan

20:30 - tost, masło + 2 plasterki żółtego sera + 2 plasterki szynki + szczypta wegety

20:40 - kawa (śmietana + cukier 1 łyżeczka) + 1 ciastko (wafel z nadzieniem karmelowym)

Jak tak sobie napiszę co jem, to dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, jak jest tego dużo!

Muszę nad tym popracować!!!

23:20 - czas na Chodakowską!!! 

Dałam radę 22 min i mogłabym więcej, ale zaczęły się ćwiczenia na leżąco, a ja nie mieszczę się po długości u siebie w pokoju :P

Dzisiaj mam duży brzuch, pewnie przez to jedzenie... Okazuje się, że pierwszego dnia było lepiej. Muszę sobie zaplanować coś na jutro. 

Tylko czemu ja ciągle myślę o jedzeniu???

W 2016 roku mam zamiar wziąć ślub i chciałabym mojego chłopaka też namówić do diety. Tylko, że z nim mam taki problem, bo dla niego ograniczenia jedzenia to nie jest problem. Bardzo szybko traci wagę i na odwrót, ale ja bym chciała wdrożyć ćwiczenia. 

W 2013 roku doznał kontuzji kolana i miał poważną operację. Wcześniej był sportowcem, a dziś nie robi już zupełnie nic w tym kierunku. Sama boję się o jego kolana, bo przez tą operację pół roku spędził w domu, ale nie wiem jak go namówić, by zaczął ćwiczyć?

Nie chcę też urazić jego męskiej dumy, że coś jest nie tak, bo on zawsze jest dla mnie bardzo wyrozumiały. On ma 186 cm wzrostu i 92 kg, ja 176 cm i 66kg. 

Pomyślałam sobie, że może jak ja zacznę ćwiczyć i pokazywać mu efekty, to coś z tego zrozumie? 

Najbardziej jednak obawiam się, że zacznie odchudzanie, a ja nie lubię chłopaków szczypiorków...