Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kolejny wolny dzień w tym tygodniu


W Holandii zaczyna się okres jednodniowych świąt schowanych gdzieś w środku tygodnia. W środę był dzień króla, przed nami dzień wyzwolenia. Na ten drugi nasza firma akurat nie przewiduje wolnego, ale normalne instytucje i biura mają wolne. Ja pracuję fizycznie.

Do pracy jeżdżę rowerem. Czasem - jak pogoda i zmęczenie w nogach pozwala. No i ważna sprawa -aby dojechać na czas muszę wstać pół godziny wcześniej niż normalnie, wiedząc, że mąż jedzie i tak autem w tym samym kierunku...

Więc cośtam kalorii ekstra spalę, jak jadę rowerem. Około 700 kcal dziennie więcej.

---------------

Dziś mam wolne. Zawirowania z dostarczeniem pralki z wczoraj, uziemiły mnie dziś w domu. Pisałam o tym tutaj. Koło 12-13 powinnam mieć panów w domu. Nie śpię od pół do szóstej, bo tak zaczyna się mój rytm dnia. Zjadłam płatki czekoladowe z mlekiem [420kcal] i zrobiła owsiankę na później. Muesli w owsiance musi napęcznieć, więc zawsze robię na zapas. To kolejne 500 kcal. Zatem do celu zostało mi 800 kcal. 

Plan na dziś przewiduje fryzjera, więc i jazdę rowerem około 35 km. Mąż wziął auto, a ja mam opcję albo rower albo z buta. Obie opcje są możliwe fizycznie, bo to tylko 3h marszu energicznego, ale jak panowie przyjadą z pralką później, to będzie trochę za ciasno z czasem. Rower jest bezpieczniejszy, bo to tylko godzinka pedałowania. Jeśli pójdę pieszo to z powrotem wrócę z mężem, bo on też ma wizytę u tego samego fryzjera w mniej więcej tym samym czasie. Niestety dostawa pralki wszystko zmienia.

Dodatkowo dziś chcę zrobić pierwszy dzień wyzwania z jogi - mam od roku abonament Asana Rebel i ledwie korzystam. Czas to zmienić.

Chcę też dziś iść pobiegać. Ostatnimi dniami bardzo puchły mi nowi i nie biegałam wcale. Mam poczucie winy. Dziś jest szaro i nieciekawie, ale mam czas do 11-tej, więc można pyknąć kółko wokół wsi - 5 km.

Chciałam dospać, ale sąsiad ma trzeci tydzień remont, więc trochę lipa. 

Przejrzałam jadłospis Vitalii. Kolejny niejadalny tydzień Smacznie Dopasowanej. Mam ostawione rzeczy wegetariańskie, bo w mięsa nie chce mi się bawić, a jak mam ochotę na plaster szynki to to tylko jakieś 50 kal, więc podchodzę do tego na luzie.

  1. Banana pokrój w plasterki
  2. Wszystkie składniki wymieszaj ze sobą

Moja owsianka jest ciekawsza. Tutaj 400 kcal za lekko kwaskawą owsiankę. Ja mam 500 kcal za słodką owsiankę. Słodką owocami i niekwaśną, bo używam gotowej owsianki z kartonika. Skład mojej owsianki: mleko, serwatka 6%, płatki owsiane, sól. Do tego daję płatki owsiane 30g, orzechy do wyboru 20g i owoce z puszki [Składniki: brzoskwinie 25,7%, gruszki 25,7%, woda, cukier, ananas 4,3%, winogrona 4,3%, syrop glukozowo-fruktozowy, wiśnie 1,9% (wiśnie, kolor: E127), przeciwutleniacz: E300, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, E = substancja pomocnicza zatwierdzona przez UE.]. Z czego ten cukier i syrop to mój wybór. Podczas gdy dietetyk Vitalii - choć zaznaczyłam, że nie chcę cukru - daje mi rzeczy słodzone miodem. Głównym składnikiem miodu jest CUKIER. Miód nie jest zamiennikiem cukru, ale cukrem. Po prostu. Cukier brązowy jest cukrem. Trzcinowy jest cukrem. A jednak dostaję miód w jadłospisie. No ludzie. To kosztuje pieniądze, a jednak nie warto.

Żeby schudnąć muszę sama jeść te 1600 kcal i trzymać deficyt. Samo 1600 kcal nie jest super dla mnie wyjściem, bo są dni, kiedy spalam 4 tys kcal wg Garmina na moim ręku. Teraz trzeba ograniczyć liczbę dni, kiedy jem 4 tys kcal ;) Jak na przykład dzień króla.

Więc podsumowując - dziś fryzjer, joga i bieganie plus rower. Do zjedzenia pozostało 700 kalorii. Planuję wciągnąć ravioli, które mąż mi kiedyś tam kupił. Zostanie pewnie kalorii jeszcze na kawę z lekiem. A dodając zapas Garmina to i cała pizzę mogłabym wciągnąć. Choć spróbuję tego nie robić.

Tymczasem zostawiam Was z ciekawym artykułem o tym, jak udając, że się nie popiera diet, sprzedaje się diety. Noom paradox.