Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Najbardziej pamiętne wakacje.


Wiele rzeczy z moim życiu i ciele jest słabych. Mam słabe mięśnie, wolę, realizację względem oczekiwań i w ogóle przywykłam już do bycia raczej przeciętnym człowiekiem. Jednak najsłabsza chyba jest moja pamięć.

W dzieciństwie nie jeździłam na wakacje. Nie wysyłano mnie do babci – byłam słabego zdrowia więc babcia bała się, że trzeba będzie mnie do szpitala wieźć, a w domu ani telefonu ani samochodu – ani nie byłam nigdy na obozie. Zwyczajnie nie było w domu na to funduszy. Dwukrotnie rodzice zorganizowali się z ciotkami i wyjechaliśmy dużą grupą w góry. Nie mogę powiedzieć, ze pamiętam te wakacje dobrze, ale pamiętam, że bawiłam się świetnie. Mój pierwszy raz w górach [Beskidy], pierwszy raz wyjechania gdziekolwiek z rodzicami, długie dni nad potokiem, chodzenie z plecakiem po lasach i łąkach, zaprzęgi konne, kolorowe kanapeczki na śniadanie i chleb z serem na trasie. To był super czas. Do tego pamiętam, jak staliśmy pociągiem 4 godziny w szczerym polu pod Częstochową i nikt nie wiedział, co się stało. Jak nie mogliśmy otwierać okien, bo ciocia jest alergiczką i zaczęła nam się po kilku godzinach dusić. Jak nie można było nigdzie usiąść z braku miejsc i staliśmy 8 godzin pod śmierdzącym kiblem w pociągu.

Później nie jeździłam wcale na wakacje. W 2007 roku z narzeczonym wyjechaliśmy na tydzień w góry. Między bożym narodzeniem a nowym rokiem. Spędziliśmy sylwestra chodząc po śniegu lokalnymi szlakami. Było naprawdę świetnie. Pierwszy taki dorosły wyjazd. Pani Maria, u której wynajmowaliśmy pokój, gotowała nam obiady. Jej córka zaręczyła się w sylwestra, jak poszliśmy wszyscy oglądać fajerwerki. A gdy już huknęło, to czapa śniegu spadła na jej rodzinę stojącą pod jednym z domów.

Kilka razy odwiedziłam tatę na Lazurowym Wybrzeżu. Dziś te wyjazdy mi się trochę zlewają i jestem w stanie je odróżnić na zdjęciach tylko po fryzurach, jakie miałam. I z kim tam byłam, ponieważ za każdym razem byłam z kimś innym. Z ówczesną dziewczyną brata, z moim narzeczonym, z moim obecnym mężem, z mamą, sama… W tygodniu gotowałam i sprzątałam u taty w mieszkaniu, a w weekendy tata zabierał nas na wycieczki po okolicy. Pływałam w morzu, oglądałam piękne miejscowości, byłam w Grasse i Cassis. Chodziliśmy z mężem – bo w podróż poślubną też pojechaliśmy – plażami aż do Cannes, brat zaś zabrał nas do Fontaine de Vaucluse. Kilkukrotnie przez te lata wchodziłam na punkt widokowy, aby zjeść śniadanie patrząc na Sainte Victoire. W tym samym miejscu Paul Cézanne malował swoje obrazy.

Pierwszy raz tak naprawdę za swoje pieniądze, pierwszy raz kiedy w ogóle było mnie stać, aby wyjechać, pojechaliśmy z mężem do Porto. Wszystkie inne wyjazdy były zawsze za czyjeś. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nawet ten zimowy wyjazd z moim poprzednim chłopakiem był za jego pieniądze. Ja wówczas miałam ledwie trochę kasy z pracy w fabryce plastiku i bardziej myślałam, aby utrzymać się na stancji niż o wyjazdach. Tutaj zaś na 3 rocznicę ślubu, pojechaliśmy do Portugalii. Wynajęliśmy mieszkanie w Porto i przez 2 tygodnie chodziliśmy po całym mieście odkrywając coraz to ciekawsze zakamarki. Popłynęliśmy łodzią w górę rzeki doliną D’Oro i zwiedzaliśmy winiarnie. Wzięliśmy pociąg do Aveiro i płynęliśmy gondolą przez miasto, a później oglądaliśmy miejsce odsalania wody, skąd pozyskuje się sól spożywczą. Wtedy też odkryłam, ze jestem turystą spożywczym i że kocham Portugalię. W dzieciństwie nie jadłam wielu ryb, bo nie było pieniędzy, aby je kupować. Te zaś, które łowił dziadek były ościste, małe, wymagały dużo zabawy, a z octu to już w ogóle nie moja bajka. W Portugalii niemal codziennie jadłam rybę. Zakochałam się. Lokalny specjał – dorsz atlantycki suszony na słońcu został moim daniem numer 1. Jadłam tam też swoją pierwszą ośmiornicę. Chciałam spróbować też kraba, ale cena jednak była dość zaporowa. Zobaczyłam też, że można dostać wino do obiadu i nie jest to lampka sików typu Carlo Rossi w cenie dwóch butelek dobrego wina. Po prostu dostajesz lokalne wino w cenie jak ze sklepu i to od razu cała butelkę i karafkę wody do tego. Wędliny bardzo wyraziste, szynki, słodkie pieczywo, francesinha, pieczone ziemniaki sprzedawane jako przekąska czy świeżo pieczone kasztany ze stoiska w mieście.

Później były Węgry, Azory, Ukraina, Słowacja, Zelandia, Francja, Niemcy. Ale myślę, że ta pierwsza Portugalia to są właśnie te pamiętne wakacje. Właściwy człowiek, pierwsza kąpiel w oceanie, niezależność finansowa, można powiedzieć – oficjalnie pożegnana bieda. Wyznaczyliśmy limit pieniędzy na te wakacje – odkładaliśmy je cały rok – i na wakacjach nie liczyliśmy niczego. Zmieściliśmy się w budżecie, a poza krabem, nie odmówiliśmy sobie żadnych doświadczeń.

A jakie są wasze niezapomniane wakacje?

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    7 sierpnia 2023, 16:29

    Podróż życia to były Indie, z małym budżetem , jeszcze mniejsza wiedzą... Ale za to w pogoni za marzeniem i wieloma przygodami... Jak dotąd dalej nie wyjechałam...No i jednak to było zderzenie z innym światem, kultura - teraz już znam tej inność więcej więc pewnie tego szoku nie powtórzę. W pierwszej trójce mam też Paryż(raz że jechałam bez męża po raz pierwszy od lat "sama" i w obcy język, dwa że spełniłam marzenie bliskiej mi osoby, trzy...Paryż po raz pierwszy:) No i chyba Londyn- miałam że 13 lat, jechaliśmy autokarem na obóz z taty pracy... To było pierwsze zetknięcie z Zachodem, pojechałam z nieznanymi ludźmi, mieszkaliśmy u miejscowych(a mój angielski był taki sobie). To wtedy zrozumiałam że kocham duże miasta, chce podróżować, doświadczać. Ale w sumie to choć mam słabą pamięć to wszystkie wakacje pamiętam dosyć dobrze i miło wspominam. Od lat jeżdżę z mężem i w sumie myślę że kluczowe jest z kim a nie gdzie:) Inna sprawa że z wiekiem i większym budżetem/doświadczeniem łatwiej się podróżuje ale emocje są jakby bardziej stonowane.

  • equsica

    equsica

    6 sierpnia 2023, 18:49

    Byłam tylko raz na wakacjach taki wakacjach wakacjach.. w Grecji.. tak to były wypady namiotowe nad morze czy jezioro czy też rowerami na Białoruś.. ale takie wakacje to tylkor aż w życiu i najbardziej je wspominam bo wszyskto było takie inne

  • Krummel

    Krummel

    6 sierpnia 2023, 17:04

    Byłam tylko 5 razy na wakacjach takich doroslych i każde pamiętam, nie mam swojego numeru jeden. Dopiero się rozkręcam, może tegoroczne będą właśnie takie, o których mowa we wpisie?

  • vitafit1985

    vitafit1985

    6 sierpnia 2023, 15:58

    Paradoksalnie studenckie nad polskim morzem. Ludzie stworzyli fajny klimat.