Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozjechane rowery


Wczoraj wieczorem odwiedziliśmy koleżankę. Pech chciał, że wnuczka jej sąsiadki pomyliła gaz z hamulcem i wjechała nam w stojące przed domem rowery.

Ale po kolei.

Byliśmy umówieni na 17-tądo koleżanki. Jej mama, która odwiedza ją w Holandii zapowiedziała, że będą drinki, więc wzięliśmy rowery. To tyko 15 km, a na dworze było -2 stopnie i miał padać w nocy śnieg. Idealnie. Ważne, że nie zapowiadali deszczu czy sztormu.

Zdążyliśmy już zjeść zupkę i trochę się ogrzać, kiedy usłyszeliśmy rumor, jakby ktoś ze schodów spadał. Wyszłam na korytarz a tam światła samochodu i cień rowerów na szybie drzwi. Po otwarciu rowery wpadły do domu. Dziewczyna wycofała, jej babcia zaś przybiegła zobaczyć, co się stało. Wzięłam telefon i zaczęłam robić zdjęcia, aby mieć ewentualnie dla ubezpieczalni. Oba rowery są ubezpieczone.

Kierującej nic się nie stało. Bardzo się przestraszyła, ja zaś nie pomogłam bo postanowiłam trochę wyeskalować sytuację, aby mieć pole negocjacji w przypadku potwierdzonej szkody. Najgorsze co może być, to jeśli jedna ze stron weźmie na siebie winę, lub stwierdzi, że się nic nie stało, nim ubezpieczalnia się tym zajmie. Tego uczono mnie na kursie. Spisać protokół dla ubezpieczalni, zebrać dane i zrobić to bez orzekania o winie – ubezpieczalnia sama osądzi. Dziewczyna widać nie miała takiego instruktażu, bo pierwsze co powiedziała to „moja głowa była gdzieś indziej pomyliłam gaz z hamulcem”. Powiedziałam więc, że nas czeka jeszcze w nocy powrót do domu i potrzebuję sprawnych rowerów. Baterie i komputer miałam w domu koleżanki, ponieważ mróz mógłby uszkodzić ogniwo. jednak silnik oraz koła, gdyby doszło do uszkodzenia, uniemożliwiły by jazdę. Wówczas musiałabym wezwać pomoc drogową, aby zabrano nas do domu. Na tym etapie wszyscy piliśmy już alkohol. Poza tym warto zrobić to zgodnie z zasadami, bez skrótów, aby mieć dla ubezpieczalni jaśniejszy obraz.

Zamontowaliśmy baterie – okazało się, że osłona baterii w rowerze męża jest pęknięta. Ja musiałam zamontować osłonę przycisków pilota sterującego silnikiem – ponieważ odpadła i wpadła do korytarza. Zrobiliśmy kilka rundek po osiedlu, zmieniając biegi i przyłożenie silnika oraz testowaliśmy oba hamulce. Rowery wydają się sprawne i są tylko podrapane. Zwłaszcza rower męża. Rozluźniła się też mu stopka do stawiania i trzeba ją mocniej dokręcić. Większych uszkodzeń wczoraj nie stwierdziliśmy.

Zrobiłam zdjęcia dokumentów kierującej samochód oraz dogadaliśmy się, że rano napiszę jak minęła droga do domu i czy wyniknęło coś więcej. Tak też zrobiłam. Osłonę baterii znalazłam w internecie i nie będzie to drogi zakup. Gdy mąż zamówi, wyślemy Tikkie [w Polsce chyba tak działa Blik – nie wiem dokładnie] i będzie po sprawie. Muszę jeszcze w dziennym świetle przyjrzeć się ponownie rowerom, ale raczej nie powinno być dalszych uszkodzeń.

Nie ma co, mieliśmy niezapomniany wieczór.

  • PACZEK100

    PACZEK100

    2 grudnia 2023, 16:52

    Dobrze że tylko takie szkody. I nie nie wjechała w was na tych rowerach!