Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tom Jones


Na początku lipca na przestrzeni dwóch tygodni byłam na koncercie dwóch mega gwiazd muzyki. Lenny Kravitz robi muzykę od 1989 roku i jest wpisany w Top100 największych gwiazd hard rocka VH1 z 40 milionami sprzedanych albumów. Zaś Tom Jones sprzedał 100 milionów albumów i 36 singli z 40 stało się numerem jeden w UK, a 19 w USA. To obecnie jeden z najstarszych i najlepiej zarabiających artystów na świecie. I wiecie co? Jest też niesamowicie pozytywnym człowiekiem!

Tym razem koncert nie odbył się w sali koncertowej ani na stadionie. Odbył się w parku na terenie pałacu Soesdijk.

Około 1650 r. burmistrz Amsterdamu zlecił budowę domku myśliwskiego między Soest i Baarn. Młody stadholder Willem III, zapalony myśliwy, kupił zagrodę na Zoestdijck w 1674 roku. Stadholderzy polowali tam, a ich wdowy spędzały tam lato. W 1795 roku rodzina straciła domek myśliwski. Pod wpływem Francji Soestdijk zostało „znacjonalizowane”. Na krótko przekształcono go nawet we francuskie koszary.
W 1815 r. wszystko znów było inne. Francuzi odeszli, Holandia stała się królestwem, a książę koronny – późniejszy król Willem II – otrzymał domek myśliwski w prezencie za swoje osiągnięcia w bitwach z Francuzami.

Książę koronny i jego rosyjska żona, księżniczka Anna Pawłowa, przekształcili Soestdijk w prawdziwy letni pałac. Dodano dwa boczne skrzydła i wszystko zostało udekorowane zgodnie z ówczesnym gustem – w stylu Empire. Nawet po ich śmierci rodzina królewska nadal używała pałacu jako letniej rezydencji. Królowa Matka Emma szczególnie uwielbiała tam przyjeżdżać. W 1928 roku otrzymała specjalny prezent na swoje 70. urodziny: światło elektryczne w pałacu Soestdijk.
Pałac Soestdijk nie był zamieszkany na stałe aż do 1937 roku, kiedy to księżniczka Juliana i książę Bernhard wprowadzili się do niego po swoim ślubie. Holendrzy zaoferowali parze renowację jako hołd narodowy. Pałac otrzymał centralne ogrzewanie i wygodne, nowoczesne mieszkanie na tyłach.

W 1940 roku Niemcy najechały Holandię. Aż do wyzwolenia w 1945 r. rodzina królewska podróżowała za granicę. Po raz kolejny pałac Soestdijk gościł zagranicznych wojskowych, tym razem niemieckich oficerów.
Po wyzwoleniu rodzina powróciła, a w 1948 r. księżniczka Juliana zastąpiła swoją matkę Wilhelminę na stanowisku królowej. Pałac Soestdijk stał się rezydencją królewską. Niezapomniane są uroczyste parady organizowane przez całą rodzinę królewską na balkonie w Dniu Królowej.

Kiedy księżniczka Beatrix została królową w 1980 roku, pałac Soestdijk nie był już rezydencją królewską. Księżniczka Juliana i książę Bernhard mieszkali tam aż do śmierci w 2004 roku. W 1971 r. pałac stał się własnością rządu. Od grudnia 2017 r., po bardzo rozległym procesie selekcji, MeyerBergman Erfgoed Groep stał się nowym właścicielem pałacu i posiadłości.

Obecnie pałac jest miejscem spotkań, uroczystości, eventów. W parku za pałacem odbył się też koncert na około 5 tysięcy osób.

Przy bramie okazało się, że nie mogę wejść z parasolem. Pan ochroniarz poprosił mnie o cofnięcie się za bramki i odwieszenie parasola na płocie [sic!], co też uczyniłam. Dalej witał nas bardzo miły steward, więc postanowiłam zrobić sobie z nim zdjęcie, bo biła od niego bardzo pozytywna aura.

Na koncert poszłam z kolegą z pracy. Przy okazji zgodził się na kilka zdjęć w czerni i bieli na potrzeby klubu. Zdjęć tych jednak nie użyję, bo nie mam właściwego kontrastu między jego podświetloną czupryną a tłem. Niestety, ale musiałabym bardziej zainscenizować set, jak to było z portretem mężczyzny, który zaprezentowałam wcześniej.

Sam artysta był wybitny. Ma 84 lata i widać było, że porusza się wolno i drobnymi kroczkami – nie było szans na ruchy biodrami a’la Lenny – ale głos ma nadal moc, brzmienie i zakres! Słychać to [pomijając jakość nagrania] na poniższym klipie.

Pan Jones tryskał energią, bawił się swoimi piosenkami urządzając czasami dżem. Miał świetny kontakt z publicznością, zaśpiewał kilka coverów, a także relacjonował na żywo wynik meczu półfinału mistrzostw Europy. W tym samym czasie Holandia grała z Anglią i kilka osób przyszło ubranych na pomarańczowo lub z pomarańczowymi dodatkami [lakierki męskie, garnitur z krawatem, kwiaty we włosach, pomalowane twarze]. Kilka osób też oglądało mecz na telefonach i co jakiś czas pojawiały się okrzyki z nazwiskami uczestników co ciekawszych akcji na boisku.

Bardzo dobrze bawiłam się na tym koncercie. Śpiewałam, tańczyłam, spędziłam bardzo miły wieczór. Po wszystkim kolega odwiózł mnie pod firmę, skąd odebrał mnie mąż.

Następnego dnia, po pracy w której prawie padłam plackiem z niewyspania, pojechaliśmy na camping. Mąż śmieje się, ze zawsze robię eskapady zaraz po koncertach – po wszystkich Zimmerach w końcu jeździłam rowerem przez kolejne półtora tygodnia. Ale chyba moje ciało już nie regeneruje się wystarczająco dobrze. minęło 12 dni od koncertu i nie wyspałam się w tym czasie ani razu. Nawet, gdy to piszę jest 5 rano, bo jakiś debil na skuterze urządzał sobie rundki po wsi wracając z kermisu. Jak już wstałam więc do łazienki to nie chciało mi się kłaść. A teraz jest już jasno – zaś za 5 godzin muszę jechać do Alkmaar do Decathlonu, zawieźć namiot do naprawy. Mam źle wszyty zamek. 3 godziny później mam spotkanie. I tak w koło Macieju. I tak jedno spotkanie na dziś odwołałam.

Dla porównania dam video z koncertu Lennego. Nie przejmujcie się gościem, który koło mnie śpiewał.



  • Krummel

    Krummel

    22 lipca 2024, 18:35

    Fajnie spędzasz czas :) zdjęcie kolegi do odratowania, wystarczy pobawić się suwakami w lightroomie.

  • beaataa

    beaataa

    22 lipca 2024, 07:33

    Kolorystycznie świetnie pasujesz do stewarda 😃

  • beaataa

    beaataa

    22 lipca 2024, 07:33

    Komentarz został usunięty

  • Berchen

    Berchen

    22 lipca 2024, 06:55

    Waaw, super, ☘️☘️☘️☘️☘️☘️

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      22 lipca 2024, 09:12

      Nie sądziłam że będę się tak dobrze bawić. Niewiele piosenek znam, nie do końca mój typ muzyki, no i byłam kompletnie zależna od kolegi, a z reguły ro ie wszystko sama. Ale było w pytkę. Muszę częściej na takie małe koncerty chodzić.

  • natalie.ewelina

    natalie.ewelina

    22 lipca 2024, 06:39

    Zazdroszcze w pozytywnym znaczeniu takich konzertow....wspaniale emocje..ja bylam na weekend na Coldplay Dobrego dnia 💚