No to zaczynamy... Dokładnie to zaczniemy w poniedziałek. Wiem, że nie powinno tak być, ale nie wierzę, że mi się uda. Mam za słaby charakter pod tym względem. Zawsze byłam raczej dionizyjskim typem ;) Myśl o tym, że miałabym zrezygnować z ciastek, czekolady, nachos z dipem serowym, okazjonalnych obiadków mamy (zawsze tłusto gotowała) ... to straszne. Szczególnie, że jestem jednym z tych typów, który doskonale potrafi sobie przetłumaczyć, że skoro już schudłam tyle, to jedna czekoladka nic nie zmieni, a należy mi się - w końcu byłam dzielna, wytrzymałam na diecie itp. Szkoda, że moje tłumaczenia nie działają w drugą stronę ;) Pomożecie?
eOsiA
22 stycznia 2009, 10:39Pewnie ze pomozemy :) Ja tez jestem z rzeszowa :) Trzymaj sie :)