Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kopenhaska dzień 5 (65)


Dziś czuje się rewelacyjnie. Nie odczuwam głodu i mam dużo energii. Wstałam wcześnie rano pouczyłam się angielskiego i poszłam na test z ostatnich 3 miesięcy mojej nauki. Zdałam i to na 95%, ale jetem z siebie dumna.  Od poniedziałku zaczynam następny poziom huraa. Poza tym udałam się na siłownie. Miałam zamiar pobiegać w parku, ale niestety od wielu godzin nieustannie pada. Potem zjadłam pysznego pieczonego łososia. Mniam był soczysty i przepyszny. Pierwszy smaczny ciepły posiłek na tej dietce. Nawet nie myślę obsesyjnie o kolacjii:). Zaczynam dostrzegać również inne zalety bycia na dietce niż tylko utrata wagi. Wszystko jest zaplanowane. Dokładnie wiesz co i ile zjesz, można się zaopatrzyć na kilka dni. Przyjemność jedzenia jest intensyniejsza. Myślałam, że kopenhaska jest nie do zniesienia, a okazuje się całkiem ok.