Witajcie moje kochane nie pamiętam kiedy tu byłam ostatni raz ale było to bardzo dawno... Myślałam o Was ale jakoś nie było czasu zaglądać. Oczywiście zdrowe nawyki żywieniowe szlag trafił i całą resztę też. Przywaliłam 4 kg do przodu i boję się wchodzić na koleżankę wagę. Weszłam raz zobaczyłam to co zobaczyłam i to mi wystarczy. U mnie kłopotów jeszcze więcej. Biegam od lekarza do lekarza a czasu coraz mniej. Dzisiaj doszłam do wniosku że w sumie jak nie mam czasu na gotowanie to mogłabym jeść codziennie to samo przez tydzień a gotowałabym tylko raz -porcję dla Shreka... I tak właśnie zrobię w dalszym ciągu chcę ważyć 60 kg. W najgorszym przypadku 65. I basta!!! Tak się stanie i już!!! Na rowerek może uda się wsiąść późnymi wieczorami. Za tydzień Wam powiem jak to u mnie jest z tym postanowieniem
sronka
20 września 2014, 13:40dasz rade jeszcze sie zmobilizujesz, czekamy na wiecej relacji:)
Louve1979
20 września 2014, 11:54kurka, to chyba coś nie tak z powietrzem... wszyscy robią come back po wakacjach i co gdzieś zaglądam to waga jest na plusie ;)) u mnie to samo - nie łam się. Powodzenia w sprawach zdrowotnych! Kciukam za powrót do jakże pięknej wagi 60 kg.....achhhh.... :D
Patisonek_89
20 września 2014, 09:26Silna kobieta z Ciebei, wiec trzeba znów zaprzyjaźnić się z wagą :)
izunia199011
20 września 2014, 09:20Kochana - czas spojrzeć koleżance wadze w oczy :)